Start arrow Artykuły arrow Idź dla siebie
 
 
Idź dla siebie Drukuj
07.01.2007.

„Nie bój się, Abramie, Ja jestem tarczą dla ciebie,
twoja nagroda jest bardzo wielka" i Abraham „zaufał Bogu".1Moj:15,1


Abraham jest wymieniony w Słowie Bożym po raz pierwszy pod koniec fragmentu o Noem. Później, mowa jest już tylko o ostatnich dniach Abrahama, o śmierci Sary i ślubie Izaka i wreszcie o śmierci Abrahama. Dlatego dziś chce poruszyć kilka fragmentów mówiące o jego życiu. Życie Abrahama jest symbolicznie ujęte w ramy tych samych słów - lech lecha - "idź (dla siebie)!"

Pomiędzy nimi rozpina się łuk stu pięćdziesięciu wersetów, od: "Idź dla sie­bie z twojego kraju, od twoich krewnych i z domu twojego ojca..." (1 Mój:12.1), do: "Idź do ziemi Morija (...) na jedną z gór, którą ci pokażę" (1 Mój:22.1).

Pierwszy „nakaz” był wypowiedziany po to, aby zaprowadzić Abrahama do przeznaczonego mu kraju, drugie „nakaz” to nakaz wyruszenia Abrahama na Akedę - ofiarowanie Izaka.
Rozwój Abrahama od jednego nakazu do drugiego to droga zaufania i wiary (emuna). Pomiędzy obydwoma „nakazami” napotykamy dwa wersety, które mówią o sensie tej drogi. Już w pierwszym jest powiedziane, o Abrahamie, że "zaufał Bogu" (1Moj: 15,6), i jest to pierwsza osoba, o której Biblia mówi w taki sposób. To każe nam się zastanowić - jeśli już na samym początku, kiedy był on jeszcze znany jako Abram, Biblia wychwala go tak bardzo, mówiąc zaufał i uwierzył Bogu, jakie znacze­nie ma wydarzenie w drugim nakazie, gdzie jest napisane „po tych wydarzeniach Bóg wystawił Abrahama na próbę" (1 Mój:22.1)?

Dla­czego Bóg wypróbowywał go, choć Biblia już zaświadczyła, że Abraham ufa Bogu! Otóż zaufanie w pierwszym nakazie odnosi się do słów Boga: "Nie bój się, Abramie, Ja jestem tarczą, dla cie­bie, twoja nagroda jest bardzo wielka" i Abraham "zaufał Bogu" (1 Mój:15.1, 6). Zadajmy, więc pytanie, w co Abraham uwierzył? Ze słów tego wersetu można wnioskować, że uwierzył w opiekę Boga i w nagrodę, która została mu obiecana. Ale czy uwierzył w Boga? To są dwie różne rzeczy.

(„Ten, kto wierzy w Boga, nie odnosi tego do wiary w Jego pomoc i nie wyma­ga, by Bóg mu pomagał”)

Nie mogę się oprzeć, by nie wspomnieć tu pewnej osoby z naszego otoczenia, człowieka
o bardzo wysokim poziomie intelektualnym i moralnym, zanurzonym również w studiowanie słowa, który powiedział, że po Auschwitz stracił swo­ją wiarę w Boga. Ale ja odpowiedziałem na to: nigdy nie wie­rzyłeś w Boga, ale w pomoc od Boga i to ta wiara doznała rozczarowania - Bóg nie przy­szedł z pomocą. Ale ten, kto wierzy w Boga, nie odnosi tego do wiary w Jego pomoc i nie wymaga, by Bóg mu pomagał. Wierzy w Boga w znaczeniu wiary w Jego Bóstwo, a nie w funkcje, jakie mu przypisuje ujawniające się w relacji Boga z człowiekiem. I tu odnajdujemy sens Akedy, w której Bóg objawia się Abrahamowi nie jako Ten, który go ochrania i nie jako Ten, który go nagradza, ale jako Ktoś, kto stawia najdziwniejsze i naj­trudniejsze żądanie - żądanie, którego Abraham nie będzie w stanie spełnić, jeśli nie unie­ważni wszystkich swoich ludzkich potrzeb, dążeń i wartości, jeśli nie uczyni tego po to, aby służyć Bogu.

Abraham przeszedł tę próbę i dlatego do­piero po niej zostało mu powiedziane: "teraz poznałem, że boisz się Boga" (1 Mój:22.12). W rzeczywistości są dwa rodzaje strachu przed Bogiem. Pierwszy strach oparty jest na tym, czego człowiek oczekuje, jest strachem przed tym, co Bóg uczyni wobec człowieka. I jest dru­gi strach przed Bogiem, który jest bojaźnią wobec Jego majestatu - człowiek boi się Boga, ponieważ jest On Bogiem, a nie z powodu przy­pisywanych Mu przez człowieka funkcji, ja­kie Bóg ma spełnić w życiu człowieka. To jest sens historii życia Abrahama w tych dwóch fragmentach: od człowieka, któremu Bóg przyrzekł ziemię i wspaniałą przyszłość dla jego potom­ków, do człowieka, który osiodłał osła, wziął swojego syna, ogień i nóż i poszedłby wypeł­nić Boży rozkaz, chociaż pociągał on za sobą unieważnienie wcześniejszej obietnicy Boga.

Długa droga od pierwszego nakazu do drugiego to pełne wydarzeń życie, Abrahama, który, jak mówi słowo, był wystawiany dzie­sięciokrotnie na próbę. To było życie wypeł­nione wędrowaniem - z Aram Naharajim do Kanaanu, z Kanaanu do Egiptu, z powrotem z Egiptu do Kanaanu. I nawet w Kanaanłe "wyruszał w drogę" z jednego miejsca do drugiego, mieszkając w Bet El, w Gerarze, w Beer Szewie i w Chewronie. Podróżując doświadczył wszystkiego tego, co spotyka człowieka z w życiu, tak prywatnie, jak i publicznie: doświadczał problemu naby­wania i posiadania własności, problemów po­między mężem i żoną, a także problemów spo­łecznych i politycznych - zawarł porozumie­nie z kanaanickimi przyjaciółmi, ale także pro­wadził wojnę i zawarł sojusz z królami i możnowładcami. Były też w jego życiu niepowodzenia. Ale cała droga Abrahama, od pierw­szego nakazu do drugiego, była drogą, na której był on świadomy polecenia, które otrzy­mał: "Chodź przede Mną i bądź doskonały" (1 Mój:17.1). Bóg zawarł przymierze z Abrahamem, które nazwane jest - przymierze pomiędzy połówkami, które było potężną wizją prorocką, którego fizycznym symbolem stało się obrzezanie.

Ale nie wolno zapominać, że przymierze jest umową pomiędzy dwiema stronami i przestrzeganie go zależy od tego, czy każda ze stron będzie wierna w swoich zobowiązaniach i obietnicach wobec drugiej strony. Wiemy, że jedna strona pamięta o przymierzu, że wier­ność Pamiętającego jest niepodważalna - ale jak się rzecz ma z drugą stroną przymierza, z nami, potomkami Abrahama? To od nas zależy przestrzeganie przymierza i to my ponosimy winę, gdy jest ono zrywane.
To jest ważna lekcja.


 
« poprzedni artykuł   następny artykuł »