|
|
Kłamstwo |
|
07.01.2007. |
20,16 Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu.
Nie będziesz mówił fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu twemu" - jak tłumaczyła Wulgata. Albo też, jak podają nowsze tłumaczenia: „Nie będziesz mówił przeciw bliźniemu twemu jako świadek kłamstwa".
Bardzo ciekawa historia jest z tym przykazaniem. Brzmienie zanotowane w Księdze Wyjścia i raz jeszcze przytoczone w Księdze Powtórzonego Prawa zdaje się wyrastać z bardzo określonej sytuacji społecznej i dotyczyć przede wszystkim nieskladania fałszywych zeznań w sądzie. Nawiązuje doń także interpretacja zanotowana w innym miejscu Księgi Wyjścia: „Nie będziesz przyjmował mowy kłamliwej i nie przyłożysz ręki twojej, abyś za niezbożnym miał mówić fałszywe świadectwo". A Księga Powtórzonego Prawa w rozdziale poświęconym procedurze badania świadków w sądzie stanowi, że w wypadku udowodnienia świadkowi kłamstwa ma mu być uczynione to właśnie, na co on sam narażał oskarżonego, składając przeciwko niemu kłamliwe zeznania.
W rzeczywistości jednak przykazania objawionego w Dekalogu nie da się ograniczyć do problemu składania zeznań w sądzie, choć ta właśnie kwestia szczególna jest bardzo interesującym ześrodkowaniem uogólnionych i bardzo szeroko pojmowanych interpretacji. Chodziło o to, że zeznania te składano (jak i dziś) pod przysięgą. Stąd też kłamliwe oświadczenie sądowe w sposób szczególnie jaskrawy musiało być rozumiane jako profanacja imienia Bożego, bluźnierstwo przeciwko Bogu. Ta właśnie szczególna okoliczność składania zeznań sądowych pod przysięgą staje się, więc snopem jaskrawego światła, skierowanym na kwestię kłamstwa. Nie jest jednak - co należy podkreślić - jej odkryciem ani też punktem wyjścia; nie jest wreszcie elementem ograniczającym. Rzeczywistym punktem wyjścia jest w pierwszym rzędzie specyficzny stosunek tych ludzi do rzeczywistości słowa.
Mówiliśmy już o tym niejednokrotnie, a teraz przypomnijmy sobie jeszcze raz: słowo było rzeczywistością sakralną. Ci ludzie wierzyli w stwórcze Słowo. Wierzyli, że poprzez Słowo powstał świat i wszystko, co istnieje. W słowie, które jest imieniem - ukryta była rzeczywistość rzeczy albo istoty nazwanej; jej prawda. Stąd też nie tylko powoływanie się na imię Boże w celach kłamliwych było nieopisanym bluźnierstwem. Każde kłamstwo (jako zszarganie świętości słowa), choćby i bez formuły sądowej, oszustwo, fałsz, obłuda były w tej samej mierze skierowane przeciwko człowiekowi, co i przeciw Bogu; były grzechem przeciwko człowiekowi i bluźnierstwem przeciwko Bogu, a szczególna sytuacja przewodu sądowego – (jak już wspomniano) - była tu tylko wyrazistym snopem światła uwypuklającym cień, nie jakimikolwiek ramami ograniczającymi problem. Ta sprawa ma w rzeczywistości bardzo archaiczne i głęboko sięgające korzenie. To pierwsze w Biblii kłamstwo dzieje się w Księdze Genesis słowami i oszustwem szatana i odtąd on właśnie będzie nazwany Ojcem Kłamstwa. Jego tajemnica, tajemnica zła, pozostanie na zawsze nierozszyfrowana. Nawet wtedy, gdy pozostaną mu tylko owe ewangelijne „ciemności zewnętrzne", synonim piekła.
Kłamstwo, podstęp, oszustwo, niezgodność myśli ze słowami jawią się i tym ludziom nie tylko jako grzech przeciwko bliźniemu, lecz także jako postępowanie o cechach samobójczych, postępowanie głupie, gdyż skierowane przeciwko sobie samemu. Byli, bowiem głęboko przekonani i wielokrotnie dawali temu wyraz, że wszelka postać kłamstwa musi wywoływać odrazę Stwórcy. „Obrzydliwością są Panu wargi kłamliwe" - wołała Księga Przysłów. - „Oszustwo jest w sercu tych, którzy myślą o złem". A Psalmista mówił: „Nienawidzisz wszystkich, którzy czynią nieprawość, zatracisz, którzy mówią kłamstwo". Księga Eklezjastyka: „Skazą bardzo złą w człowieku jest kłamstwo".
Biblijny Bóg jest Bogiem prawdy i przeciwnikiem wszelkiego kłamstwa, czegokolwiek miałoby ono dotyczyć i jakkolwiek miałoby się manifestować: słowem niezgodnym z prawdą czy uczynkiem służącym nieprawdzie. Dla Jezusa również zresztą wszelkie kłamstwa, fałsz, oszustwo przekraczały zakres samej tylko moralności, będąc z samej swej istoty bluźnierstwem przeciwko Bogu. Odrzucenie raz już poznanego Boga prawdziwego było równoznaczne z akceptacją bożków, a akceptacja bożków była oddaniem się w służbę kłamstwu, które to oddanie siłą rzeczy nie mogło się kończyć na słowach, lecz zagarniało życie człowiecze.
Kto jednak ustami wyznawał Boga, a kłamał Mu życiem, był kłamcą podwójnym, bluźniercą i kimś jakby podwójnie umarłym; wiedział, bowiem, co czyni, i grzech jego nie mógł być martwy, jak martwy bywał u wielu pogan nieświadomych Boga (doprawdy: bezpieczniej czasem być poganinem). Tak pojmował rzecz także św. Paweł, lecz starotestamentowi autorzy natchnieni wiedzieli o tym od dawna, Dla Jeremiasza jednym z najcięższych oskarżeń był fakt, że za dni króla Jozjasza pokolenie Judy nawrócili się do Boga w kłamstwie nie w prawdzie serca. Mniejszym już odstępcą i grzesznikiem jest w Jego oczach Izrael, który odszedł i nie powraca. Bluźni odejściem, lecz nie bluźni kłamstwem fałszywych powrotów. Sprawy te odczuwalne są bardzo żywo i bardzo głęboko, stąd też Pismo pełne jest przestróg osnutych wokół prawdy i kłamstwa, rzetelności i oszustwa. Choćby takich: „Bądź cierpliwy W słuchaniu słowa, abyś zrozumiał - mówi Eklezjastyk - a z modrością dawaj odpowiedź prawdziwą. Jeśli masz rozum, odpowiadaj bliźniemu, a jeśli nie, niech będzie ręka twoja na ustach twoich, by cię nie przechwycono na niebacznym słowie i abyś nie był zawstydzony. (...) Niechaj cię nie zowią obmówcą i językowi twojemu nie daj się pojmać i zawstydzić. Bo dla złodzieja jest zawstydzenie i żal, a dla człowieka dwoistego języka najgorsze potępienie, a dla obmówcy nienawiść i nieprzyjaźń, i hańba". Jakże jest zgodny z tą atmosferą Pierwszy List apostoła Piotra, który uważał, że pierwszym warunkiem chrześcijaństwa jest wyzbycie się wszelkiego kłamstwa, podstępu i obłudy. Pismo - Stary i Nowy Testament - mówi bardzo wiele o fałszywych prorokach i fałszywych apostołach, nieprawdziwych mesjaszach i kłamliwych nauczycielach, lecz biblijna historia kłamstwa, początek wszystkiego zła, wyrasta z obecności i oszukańczych słów szatana w Księdze Genesis, który obiecał ludziom wolność boga, a dał śmierć, gorsze od niej kalectwo i upokarzającą niewolę kłamstwa. I - rzecz ciekawa - dzieje dotykalnej rzeczywistości świata, tej rzeczywistości, którą znamy i w której żyjemy długim łańcuchem pokoleń ludzkich, kończą się w Biblii wizją śmiertelnej i ostatecznej walki z Bestią oszukującą ludzi i zmuszającą totalnym terrorem do oddawania czci idolowi wszelkiego kłamstwa.
Gdzieś pomiędzy początkiem i końcem tej przeraźliwej obecności, o której dobrze wiemy, że nie jest wymysłem, obraca się oś świata. Jednak ponad nim jest Ktoś będący Bogiem prawdy. I są nici wiążące tę Prawdę z każdą, nawet najmniejszą i najbiedniejszą ludzką prawdą i rzetelnością, uczciwością i prostotą. Gdyż każda prawda i uczciwość zawsze jest świadectwem. Także i wtedy, gdy nie wie człowiek, komu świadczy. I czy w ogóle jest Ktoś, kto oczekuje świadectwa.
|
|
|