|
|
Obcy ogień |
|
07.01.2007. |
Kał: 10,1-7:9,14
Księdze Kapłańskiej jest opis przewinienia dwu synów Aarona, Nadaba i Abihu, którzy - razem z ojcem powołani do kapłaństwa - umarli, ponieważ zgrzeszyli w służbie ołtarza. Cóż takiego uczynili? Zda się, że nic aż tak krańcowo zdrożnego. Opowiada Księga, że próbowali ofiarowywać Panu „ogień obcy", kładąc nań kadzidło uwielbienia. Bo wiedzieć należy, że w przybytku, gdzie składano ofiary, były one spalane „ogniem, który, Pan wzniecił". Ten, którego użyli, nie był owym świętym ogniem. l umarli przed Panem".
Mojżesz zachowuje się tak, jakby rozumiał powody ich śmierci. Przywołuje stryjecznych braci Nadaba i Abihu, nakazuje im wynieść zwłoki poza obóz. Zostają porzucone bez pochówku. Aaronowi i jego dwom pozostałym synom Eleazarowi i Itamarowi zakazuje Mojżesz oznak żałoby: „Głów waszych nie odkrywajcie i szat nie rozdzierajcie". A potem każe ludowi opłakiwać ogień, który wzniecił Pan, tak jakby został on zbezczeszczony uczynkiem synów Aarona. Aaron wykonuje polecenia Mojżesza. Jest posłuszny, lecz milczy. I chyba nietrudno zrozumieć to milczenie: Aaron nie rozumie. Oto dwóch jego synów umarło, jemu zakazano aby nie okazywał żalu. Ich ciała pożucono poza obrębem obozem zupełnie, jakby powodem ich śmierci był jakiś haniebny uczynek, ojciec pobitych, musi mieć twarz nieruchomą, jakby się ich wyrzekł. Aaron milczy. Nie rozumie. My skłonni jesteśmy podzielać jego milczący opór; a może nawet i milczący sprzeciw. Jeśli bowiem podejdzie się do całej sprawy formalnie, grzech Aarona może się wydać typowym „grzechem rubryceli". Istniał określony przepis. Jest możliwe, a nawę i pewne, że przepis ten miał swoje uzasadnienie. Lecz przecież był to tylko przepis. Przekraczanie przepisów może być uznane naganną. Ale żeby śmierć?... I porzucenie ciał poza bramami obozu? Zakaz żałoby?
Jeśli podejdzie się do sprawy od tej właśnie strony i jeśli rozpatruje się uczynek synów Aarona na wymienionej już płaszczyźnie „grzechu rubryceli”,: istotnie staje się zupełnie niezrozumiała, pełne skrywanego sprzeciwu milczenie Aarona wydaje się bliskie i w pełni usprawiedliwione. I pojawia się jakaś pokrzywiona wizja Jahwe, który gniewa się i karze ponad miarę z powodów powierzchownych i irracjonalnie niewspółmiernych. Bo przecież przekroczenie przepisu służby ołtarza i utrata życia to naprawdę są rzeczy niewspółmierne. Nawet przy założeniu, że ponad ołtarzem jest nieskończona świętość Boga. A nawet tym bardziej przy takim właśnie założeniu.
Ale jest jeszcze Mojżesz. Ten człowiek, który nazwany został przyjacielem Boga, zdaje się patrzeć na te sprawę z całkiem innej perspektywy. Nie traktuje uczynku synów Aarona jako „grzechu rubryceli", jako przekroczenia regulaminu służby, jako złamania przepisów formalnych. Patrzy zupełnie innymi oczyma: tak, jakby rozumiał następstwo przyczyn i skutków. Jakby widział jakieś głębie, których inni nie widzą. Spróbujmy odgadnąć, odszukać bodaj skrawek tej Mojżeszowej perspektywy.
Sprawa ofiary. Ci ludzie zdawali sobie sprawę, że Bóg jest sprawcą i Panem wszystkiego. Wynika stąd, że człowiek nie może ofiarować nic, co mogłoby ubogacić Boga. Mimo to składano ofiary. Ale to nie było tak: „ofiaruję ci coś, co nie mogłoby stać się twoje, gdybym Ci nie ofiarował". Było inaczej: tak naprawdę liczyły się wewnętrzne intencje człowieka. Intencja daru. Intencja uwielbienia albo ekspiacji. Intencja przebłagania, oczyszczenia albo wdzięczności. Bóg, przyjmując ofiary, przyjmował w rzeczywistości dobre ludzkie myśli i intencje. To, co działo się wówczas pomiędzy Bogiem i człowiekiem, nie było kwestią Utraty albo ubogacenia. Było kwestią nawiązania kontaktu. Dlatego było przyjęte, że część ofiarnego zwierzęcia spożywali ofiarujący. Ten posiłek był czymś sakralnym, czymś Świętym. Było to, bowiem coś, co łączyło człowieka z Bogiem. Znak przymierza. Jakaś więź przyjaźni.
Ofiary składano przez całopalenie. Przez ogień. Była w tym zawarta idea daru całkowitego i nieodwracalnego. Intencji, która nie może być cofnięta, ponieważ nie można cofnąć tego, co przeszło przez ogień. Biblijnej kwestia ognia mówi, że Ogień jest czymś pięknym i strasznym, pomocnym i groźnym. Czymś, co oczyszcza czymś, co odmienia wszystko, czegokolwiek dotknie. W teofaniach biblijnych ogień jest znakiem obecności i świętości Boga; jest także zjawiskiem pogranicza rzeczywistości stwórczej i stworzonej, Ogień, który płonął w przybytku jest ogniem Bożym, którego nie rozpalały ręce ludzkie „A oto wyszedłszy ogień od Pana, strawił całopalenie". Na ołtarzu płonął ten właśnie ogień. Nie inny. On również jest znakiem przymierza.
Są sprawy, o których lepiej jest mówić przez przypowieść. Pozwólcie; jest taka bardzo archaiczna i bardzo piękna legenda gruzińska z pierwszych wieków chrześcijaństwa w tym kraju. Oto anioł zakochał się w dziewczynie. Kochał ją szczerze, gotów był wyrzec się wszystkiego, dać wszystko i uczynić, co zechce. Dziewczyna zażądała jednego tylko:, aby wyrzekł się swej mocy. I oto on przyrzekł na niebo i ziemię, że wyrzeka się jej. Poprzysiągł szczerze, nie podstępnie. Kiedy dziewczyna wyciągnęła doń ręce, anioł, pełen opętańczej radości, zaczął śpiewać hymn na cześć swojej miłości. I śpiewał o ziemi, którą podepcze i w ogniach rzuci jej pod nogi w ofierze. A wtedy przepadło wszystko, ponieiż pomiędzy dziewczyną i nim stanęła ręka Boga, a miłość okazała się popiołem. I zrozumiał anioł, że jedna jeszcze rzecz może mieć wymiary nieskończoności, a jest nią smutek.
Myślę, że jest to bardzo mądra legenda. Myślę też, że nie wszystko i nie zawsze dopowiedzieć można do końca. Ale może stara gruzińska legenda opowiada także i biblijne prawdy głębokie i bardzo dalekie perspektywom regulaminów i przepisów.
Bo może rzeczywiście są sprawy na niebie i na ziemi, jakim nieodzownym jest „ogień, który Pan wzniecił" ten właśnie, a nie inny. Może są ognie, które miłość zamieniają w popiół. A także i takie, na które nie można kłaść uwielbienia Pana. Jeśli tak, synowie Aarona nie popełnili „grzechu rubryceli", próbując wielbić Boga poprzez „obcy ogień". To nie ta perspektywa. Gruzińscy chrześcijanie z pierwszych wieków zrozumieliby Mojżesza, który pobitych synów Aaronowych wynieść kazał poza bramy obozu, tak jak wynosi się popiół.
|
|
|