Start arrow Nasza nauka arrow Pragnienie i chciwość
 
 
Pragnienie i chciwość Drukuj
07.01.2007.

2Moj: 20,17

Buddyści mniemają, że świat i wszystko istniejące jest tylko złudą, w związku, z czym wszelkie pragnienia ludzkie są poniżającymi więzami: czymś, co wplą­tuje człowieka w mechanizm pustej gry pozorów. Jakby kazano ludziom brać na serio zamki, potwory i szczyty górskie, układane na niebie przez wiatr i ob­łoki, które za chwilę przeminą, aby nigdy już nie powrócić w identycznej po­staci i ułożeniu.

Kluczową i najwyższą miarą szlachetnej i prawdziwie godnej człowieka doskonałości staje się w tej sytuacji wyzbycie się wszelkich pragnień zabicie wszelkich pożądań, gdyż jest to tylko rezygnacja z ułudy. Nie ma rzeczy bardziej obcej biblijnemu światu niż taki właśnie ideał,

Natomiast Biblia wierzy w realność świata równie mocno, jak wierzy w realność rzeczy ostatecznych poza progiem aktualnej organizacji materii. Biblia jest pełna zgiełku pragnień i nie zamierza odbierać ich człowiekowi. Nie chce pragnień zabijać. Jej ideał jest o wiele trudniejszy od buddyjskiej receptury, która w końcu, wyglądając tak wzniosie, jest jednak ideałem dość uproszczonym.

Biblia zostawia człowieka w wielkim i niezmiernie ryzykownym wymiarze własnych jego marzeń, pragnień i pożądań. Wcale nie chce unicestwiać obszarów, na których rodzą się żywioły. Pragnie natomiast, aby stał się człowiek ich trzeźwym i znawcą i szermierzem. Aby pragnął rzeczy słusznych, dobrych i mądrych z taką samą pasją, z jaką pragnie często rzeczy złych albo szpetnych, a czasem zwyczajnie: cudzych. Bo przecież jakże często motorem najpaskudniejszej ludzkiej chciwości jest nie żadna realna potrzeba własna ani upodobanie, lecz sam tylko fakt, że w posiadaniu bliźniego znajduje się coś, czego my nie mamy.

Biblia nie wyklina i nie poniża faktu, że człowiek jest utkany z pragnień. W Biblii nawet Bóg jawi się przedmiotem pragnienia i Psalmista oczekiwać bę­dzie Jego obecności z żarliwą niecierpliwością podobną tej, która przed nadej­ściem świtu trawi żołnierza albo pasterza sprawującego straż nocną. Ale też w tej samej znającej życie Biblii pragnienia i pożądania niejednokrotnie stoją u początku spraw już nawet nie to, że złych, lecz zwyczajnie podłych. Tak było z wielkim królem Dawidem, który człowiekowi ubogiemu i prostemu zagarnął wszystko, co miał ów człowiek: ukochaną kobietę. A potem posłał Uriasza na pewną i dokładnie przez siebie wyliczoną śmierć. Mniemał, bowiem nieświadomie król Dawid, że pragnienia i pożądania królewskie są ponad dobrem i złem. A nie wiedział, że postąpił jak niewolnik, jak niewolny sługa pożądań i chciwo­ści, a także i pychy. A potem zrozumiał, że sam wart jest śmierci. Bo grzech króla Dawida wbrew pozorom nie jest wcale problemem samego tylko fizycz­nego pożądania. Dawid mógł mieć nałożnic dziesiątki wedle upodobań, a żony Uriasza nie wziął na jedną noc. Ale zapragnął usunąć Uriasza tak, jak usuwa się kamyk, który uwiera stopę. Aby poza nim samym nie było nikogo, kto mógłby powiedzieć: ona jest moja. Wymyślił sobie własne swoje prawo, a nie było ono wyłącznie tylko prawem zaspokojonej żądzy, lecz na równi także prawem py­chy i chciwości.

Sprawy śmierci i życia, głupoty i mądrości rozgrywają się w Biblii na fali wielkich, żywiołowych marzeń, pragnień i pożądań. Biblijny Bóg nie jest Pa­nem beznamiętnej pustki, lecz Bogiem wielkich pragnień. Czegoś przecież chce, stwarzając wszechświat, stworzenie i człowieka. Czegoś pragnie bardzo mocno i uparcie, prowadząc swój lud trudnymi koleinami losów i wybaczając bez końca. Pragnie czegoś bardzo wielkiego, kiedy w osobie Syna schodzi w materię, sta­jąc się człowiekiem, i kiedy rzuca Jezusa w cierpienie i śmierć na odkupienie ludzi i świata - jakby rzucał siebie.

To jest naprawdę Bóg żywiołowego pragnie­nia. I należy wreszcie zdać sobie sprawę z faktu, że ta Jahwistyczna nuta żywio­łu obecna jest także w Jezusie. Jezus nigdy nie był kimś beznamiętnym i pozba­wionym wielkich pasji. Inaczej nie poszedłby dobrowolnie w śmierć, co było twardą sprawą. Nie zwracałby się do uczniów z czułością zatroskanego ojca: „synkowie", „syneczkowie". I odchodząc, nie pytałby Piotra po trzykroć: „mi­łujesz mnie?" - zupełnie jakby był zazdrosną kobietą, a nie groźnym Bogiem Apokalipsy. A przecież to pytanie jest także jedynym, choć nigdy głośno niepowiedzianym pytaniem starotestamentowego Boga.

Człowiek jest stworzony na obraz i podobieństwo Boże i Biblia zdradziła­by samą siebie, gdyby odrzuciła ludzki głód i niepokój, tęsknotę, marzenia i niedosyt, pragnienia i pożądania. Zaiste: nie czyni tego. Ale chodzi po ziemi i wie, że różne bywają pragnienia. Szatan też pragnie. Starotestamentowa chciwość ma twarz pożądania. A także i bałwochwal­stwa, gdyż dla człowieka chciwego istnieje jeden tylko uznawany bożek: „ja".

Stary Testament z nieubłaganą drobiazgowością kieski wylicza grzechy chciwo­ści: fałszowanie wagi i miary, wyciąganie korzyści materialnych za każdą cenę i w każdej sytuacji, wymuszanie okupów i łapówek, odmawianie albo okrawa­nie należnej zapłaty, łamanie prawa, gwałt i przemoc, wykorzystywanie wła­dzy, kłamstwo, poniżanie bliźnich, znieważanie sprawiedliwości, pycha, zawiść, ogłupienie... Bardzo długi jest ten biblijny rejestr grzechów chciwości. Najstar­sze przekazy z Księgi Genesis przypisują chciwości narodziny wszelkiego grze­chu, kiedy człowiek zapragnął boskości poza Bogiem i wbrew Bogu.

To prze­cież na nucie narodzonej nie wiadomo jak chciwości zagrał biblijny Zwodziciel. I za pieniądze sprzedano Syna Człowieczego: trzydzieści srebrników, cena niewolnika.
Człowieka postawiono na krawędzi dobra i zła, mądrości i głupoty, ocalenia i grozy. Biblia zostawia go tam, aby sam potwierdził swoją godność albo poniżenie. Królowi Dawidowi wybaczono wielką podłość, którą uczynił z po­wodu pożądania, chciwości i pychy, gdyż przyszło nań zrozumienie i wielki żal. Czy przyjdzie zrozumienie i żal na małych, miałkich chciwców, tych, którzy cierpią z powodu cudzego domu, cudzej ziemi, cudzej kobiety, cudzego konta, tytułów, stanowisk i wpływów? Ze ktoś ma? Ze ktoś może?

Mówił Eklezjastyk: „Złośliwe jest oko zazdrosnego; odwraca on twarz i gardzi duszą swoją. Nie jest nasycone oko chciwego częścią nieprawości; nie nasyci się, aż wynisz­czy i wysuszy duszę swoją. Oko złe do złego i nie naje się chleba, ale głodne i smutne będzie u stołu swego. (...) Każde dzieło skazitelne na koniec ustanie, a który je czyni, pójdzie z nim".
Na świętej górze Synaj dano Mojżeszowi ostatnie przykazanie: „Nie bę­dziesz pożądał domu bliźniego twego ani będziesz pragnął żony jego ani sługi, ani służebnicy, ani wołu, ani osła, ani żadnej rzeczy, która jego jest". Starotestamentowi autorzy, nawiązując do spraw chciwości, w rozlicznych pismach sapiencjalnych przekroczenie tego przykazania komentowali mało uprzejmie, lecz wnikliwie: jako pewny znak głupoty.


 
« poprzedni artykuł   następny artykuł »