|
|
David H. Stern |
|
07.01.2007. |
Żydzi i ich Mesjasz W Polsce niedawno ukazał się pański "Komentarz żydowski do Nowego Testamentu". Jest pisany, jak pan podkreśla, z punktu widzenia Żyda mesjanicznego. Co to znaczy "judaizm mesjaniczny"? Żydzi mesjaniczni to Żydzi, których matka była Żydówką lub nie-Żydzi, którzy przeszli na judaizm - uważający, że Jezus, Jeszua, był Mesjaszem obiecanym Izraelowi w Biblii. Wierzą oni, że Tanach (Stary Testament) i B'rit Hadashah (Nowy Testament) są jedynym pisanym słowem Boga do ludzkości, nieomylnym przewodnikiem dla wiary i postępowania. Judaizm mesjaniczny to ruch Żydów mesjanicznych i chrześcijan, którzy chcą wyrażać swą wiarę na sposób żydowski. Na ile jest to ruch masowy? Ilu Żydów wierzy, że Jezus był rzeczywiście obiecanym Mesjaszem? Tych, którzy publicznie wyznają zarówno swą żydowskość, jak i wiarę mesjaniczną, jest około 100 000.
Jak traktują ich inni Żydzi, szczególnie w Izraelu? Nie ma na to pytanie jednej odpowiedzi. Częsta jest postawa tolerancji, ludzie mówią: "każdy powinien wierzyć w to, co daje mu siłę". Po drugiej stronie można spotkać przeciwników jakiejkolwiek działalności misyjnej, którzy uważają chrześcijaństwo za kult bałwochwalczy. Uważają oni Żydów wierzących w Jeszuę za zdrajców narodu, za ludzi, którzy przestali być Żydami. Obie postawy można spotkać w Izraelu.
Czy aby zostać Żydem mesjanicznym, trzeba przyjąć chrzest? Tak, to konieczne, ponieważ taki jest nakaz Pisma. Piotr powiedział: "Odwróćcie się od grzechu, powróćcie do Boga i niech mocą władzy Jeszui Mesjasza każdy z was zostanie zanurzony w przebaczenie waszych grzechów, a otrzymacie dar Ruach Ha-Kodesz [Ducha Świętego]" (Dz. Ap. 2., 38). Pamiętajmy, że greckie baptidzo znaczy po prostu "zanurzyć", a nie "polać" czy "spryskać". Chrześcijański chrzest wywodzi się z żydowskiej praktyki. Większość Żydów mesjanicznych przyjęła chrzest w wieku dorosłym. Decyzja o chrzcie była dla nich szczególnie trudna, zważywszy na historię, w której chrześcijanie zmuszali Żydów do chrztu. Byli Żydzi, którzy zmuszani do odrzucenia swojej wiary wybierali śmierć. Uważano, że zginęli al kiddush HaShem, "ze względu na Imię [Boga]". Co więcej, żydowska teologia przyjmowała, że chrześcijański chrzest nie jest rodzajem wyznania wiary, ale znakiem odrzucenia żydowskości. Jednak uważam, że chrzest jest znakiem naszej wiary i niczym więcej; nie opuściłem mojego narodu.
Jak to się stało, że został pan Żydem mesjanicznym? Na ogół uważa się, że Żydzi, którzy uwierzyli, że Jeszua był Mesjaszem albo zostali zmuszeni, albo uwiedzeni, albo ich zdeprawowano. Moja historia to dowód na coś przeciwnego. Mój prapradziadek przybył do Los Angeles w 1853 roku, kiedy w całym mieście mieszkało 2000 ludzi, wśród nich 20 Żydów. Należeliśmy do najbardziej znanej reformowanej synagogi, Wilshire Boulevard Temple. Obchodziliśmy wszystkie tradycyjne żydowskie święta, a sam byłem na tyle pilnym uczniem szkoły przy synagodze, że jej rabin sądził, że zostanę jego następcą. Coś się we mnie załamało, gdy miałem piętnaście lat. Zrozumiałem, że czegoś mi brakuje, że nie jestem szczęśliwy. Wtedy porzuciłem religię ojców, zwróciłem się w stronę psychoanalizy, wierząc, że tam znajdę odpowiedź na pytanie o znaczenie życia. Na pozór wszystko było w porządku. Pasjonowałem się wspinaczką, surfingiem, stałem się koneserem win, trochę komponowałem. Rodzina i przyjaciele uważali, że prowadzę wspaniałe, pełne życie. Ale mnie wciąż dopadała świadomość braku sensu. Porzuciłem doskonale zapowiadającą się karierę uniwersytecką, zacząłem kierować komuną hipisów. Wtedy zainteresowałem się wegeterianizmem, poznałem wiele religii, wschodnich, zachodnich. Jednak mądrość, jaką tam spotykałem, czy to wyrażona językiem karmy, czy psychologii, nie dawała odpowiedzi na to, co mnie najbardziej poruszało: problem indywidualnej winy i absolutnego zła, jakim wobec świętego Boga jest grzech. W swych poszukiwaniach zwróciłem się do Biblii, bowiem w przeciwieństwie do innych religii pokazywała, że historia nie jest bez sensu: ma początek, środek i koniec - kierunek i cel. Pewnego razu byłem w drodze i zatrzymałem się w małym hotelu. Przypadkiem sięgnąłem po magazyn zawierający świadectwa osób należących do stowarzyszenia chrześcijańskich biznesmenów. Przeczytałem, jak Jezus przyniósł wielu z nich pokój, porządek i sens i oczy zaszły mi łzami. Oczywiście, że łzy niczego nie dowodzą, ale to był pierwszy krok. Poznałem też pewną społeczność chrześcijańską. Pamiętam, jak uderzyło mnie kazanie wygłoszone przez pastora koło Yuba City, które poświęcił fragmentowi z Listu do Rzymian: "Jeśli wyznasz publicznie ustami, że Jezus jest Panem, i ufasz w sercu, że Bóg wskrzesił go z martwych, będziesz ocalony". Powtórzył ten wers sześć czy osiem razy, tak, że utkwił mi w pamięci. Najważniejsza była końcówka cytatu: ponieważ dla mojej świadomości coraz większe znaczenie miał grzech, zacząłem rozumieć, że to od niego i jego konsekwencji musimy zostać ocaleni. Duże znaczenie miała dla mnie obserwacja zachowania tej chrześcijańskiej wspólnoty, ich wzajemnej miłości. Tym bardziej gdy porównywałem tych ludzi i hipisów oraz byłych hipisów, którzy wiele mówili o miłości, ale rzadko się ją wśród nich spotykało. W nocy 20 października 1972 roku byłem wmotelu we Fresno i nie mogłem zasnąć. Otworzyłem Nowy Testament, amoje oczy trafiły na ten sam fragment Listu do Rzymian. Do dziś nie mogę powiedzieć, jak to się stało, ale stwierdziłem, że wierzę, że Jezus jest Panem - tylko on, nikt z nas - i że Bóg wskrzesił go z martwych - tylko jego, nikogo z nas. Tak więc od razu w tym pokoju wyznałem to głośno Bogu; i zgodnie z treścią słów w tej chwili poczułem, że jestem ocalony. Sześć tygodni później ochrzciłem się.
Czy to, czego pan doświadczył, możemy nazwać nawróceniem? Odpowiem: tak, choć z pewną ostrożnością. Ostrożność bierze się stąd, że wielu ludzi - tak Żydów, jak i chrześcijan - myśli, że nawrócenie jest przejściem z jednej religii do drugiej. Tymczasem w rozumieniu biblijnym, którego najlepszy przykład znajdujemy w Liście Pawła do Rzymian, nawrócenie to odrzucenie "niewoli grzechu" na rzecz "niewoli Mesjasza". Jak wielu, może większość, Żydów mesjanicznych nie uważam, że porzuciłem judaizm, moja wiara jest raczej rodzajem judaizmu, choć nie mam nic przeciwko temu, że przyznają się do mnie też chrześcijanie. Nie wyzwoliłem się od judaizmu, ale od niewoli grzechu.
Które z chrześcijańskich wyznań jest najbliższe judaizmowi mesjanicznemu? Żadne. Żydzi mesjaniczni uważają, że w czasach Nowego Testamentu Żydzi wyrażali swą wiarę w Mesjasza na sposób żydowski. Ponieważ Żydzi czczący Jeszuę stali się tak nieliczną grupką spośród ogółu wyznawców, wyrażanie wiary na sposób nieżydowski zaczęło dominować i ostatecznie wyeliminowało tradycję żydowską. Mógłbym powiedzieć, że judaizm niemesjaniczny jest chrześcijańskim wyznaniem najbliższym judaizmowi mesjanicznemu, bo brakuje mu jedynie Jeszuy i Nowego Testamentu; pod względem cywilizacyjnym jest znacznie bliższy judaizmowi mesjanicznemu niż jakakolwiek forma chrześcijaństwa. Można dziś spotkać żydowskich komentatorów, którzy uważają, że Nowy Testament, a szczególnie niektóre jego księgi, jak np. Ewangelia św. Jana, są antysemickie. Podobne opinie wypowiadają niektórzy teologowie chrześcijańscy. Zgadza się pan z takimi opiniami? Nie. Ale antysemici wykorzystywali Nowy Testament dla swych własnych, złych celów. Jego autorami są wyłącznie Żydzi - najprawdopodobniej Łukasz był poganinem, później przeszedł na judaizm. Wiele twierdzeń, które zdają się mieć negatywny wydźwięk wobec Żydów, odnoszą się naprawdę do judejczyków, czyli Żydów mieszkających w prowincji Judea. Tak jest w przypadku Ewangelii św. Jana, ale i innych tekstów, choćby Listu do Tessaloniczan, gdzie Paweł pisze, że "[judejczycy] nie tylko zabili Pana Jeszuę i proroków, ale i nas prześladowali. Bogu się nie podobają i przeciwko całej ludzkości występują (...) ". W języku greckim "ioudaios" ma oba znaczenia: Żyd i judejczyk. Jeśli zrozumie się, że Nowy Testament wychodzi z wewnątrz narodu żydowskiego, negatywne odniesienia do podgrup, takich jak faryzeusze, przestają być elementem antysemityzmu, a stają się dowodem różnicy zdań w obrębie tej samej społeczności. Pojawiają się również teologowie, którzy uważają, że antysemickie są nie tyle same teksty Nowego Testamentu, ile ich tradycyjna chrześcijańska interpretacja. Tak, jest ona nie tylko antysemicka, ale też spaczona teologicznie w taki sposób, aby wykluczyć właściwe interpretacje żydowskie. Na przykład, tradycyjna teologia chrześcijańska uważa, że Kościół zastąpił Żydów jako lud Boży. To błąd. W moim tłumaczeniu List do Efezjan uczy wyraźnie: "Dlatego pamiętajcie o swoim poprzednim położeniu: wy, rodowici nie-Żydzi - zwani Nieobrzezanymi przez tych, którzy tylko z powodu pewnego zabiegu na ciele zwani są Obrzezanymi - w owym czasie nie mieliście Mesjasza. Byliście wyłączeni z życia narodowego Isra'ela. Byliście obcy przymierzom ucieleśniającym obietnicę Bożą. Byliście w tym świecie bez nadziei i bez Boga. Lecz teraz wy, niegdyś dalecy, zostaliście przywiedzeni blisko, za sprawą przelania krwi Mesjasza" (Ef. 2: 11 - 13). Chrześcijanie wywodzący się z pogan "zostali przywiedzeni blisko" do narodowego życia Izraela. Wierzący niegdyś poganie nie zastąpili Żydów, ale są z nimi nieodwołalnie złączeni. Wmoich książkach, to bardzo ważny cel, pokazuję, jak pozbyć się antysemickich, chrześcijańskich antyjudaistycznych interpretacji i zastąpić je poprawnymi twierdzeniami teologicznymi, które są zgodne z żydowskimi źródłami i środowiskiem, w którym wyrosła nasza wiara. Jaki wpływ na stosunek Żydów do chrześcijaństwa może mieć Holokaust? Niektórzy twierdzą, że chrześcijański antyjudaizm był jednym ze źródeł Zagłady. Z drugiej strony znane są przykłady Żydów, którzy właśnie w okresie największych prześladowań uznali w Jezusie prawdziwego Mesjasza. W swoim komentarzu pisze pan o rabinie Bułgarii; bardziej znany jest przykład wielkiego rabina Rzymu Eugenio Zolli, który przeszedł na chrześcijaństwo po wojnie. Holokaust to przełom w historii Żydów i chrześcijan. Większość świata chrześcijańskiego jeszcze nie zrozumiała, że jego okropieństwa są główną sprawą w świadomości narodu żydowskiego. Holokaust ma również wpływ na gotowość Żydów do uznania roszczeń Jezusa jako Mesjasza. Żydowski filozof Emil Fackenheim (1916 - 2003) powiedział, że Żydzi mają jeden, najważniejszy imperatyw: muszą pozostać sobą, aby Hitler nie odniósł "pośmiertnego zwycięstwa". Dla Fackenheima było to równoznaczne z odrzuceniem wiary w Jeszuę. Zupełnie innej odpowiedzi udzielił bułgarski rabin Daniel Zion (1883 - 1979). Był naczelnym rabinem Bułgarii w latach 30. oraz 40. i odegrał znaczącą rolę w ratowaniu większości z 50 000 Żydów bułgarskich przed wysłaniem ich do obozów koncentracyjnych. On sam doszedł do wiary w Jezusa, wyemigrował do Izraela i wiary w niego nauczał publicznie przez resztę swego życia. Teologiczne podejście do Holokaustu to nie jest prosta sprawa ani dla Żydów, ani dla chrześcijan. Obie grupy potrzebują jednak refleksji nad tą trudną kwestią. Wiele mówi się o antyżydowskich uprzedzeniach w tradycji chrześcijańskiej. W swoim "Komentarzu..." pokazał pan również antychrześcijańskie przesądy w ortodoksyjnej tradycji judaizmu. Najstarszy mówi, że chrześcijańscy misjonarze płacą Żydom za nawrócenie. Ostatnio nawet kilku ultraortodoksów twierdziło, że zostałem wyznawcą Jezusa, bo wziąłem pieniądze od papieża. Według innego przesądu doktryna Trójcy gwałci podstawową naukę judaizmu, że jest tylko jeden Bóg ("Słuchaj Izraelu, Pan, nasz Bóg jest Bogiem jedynym"). Ten przesąd jest tak głęboko zakorzeniony, że czymś niemożliwym staje się racjonalna dyskusja o tym, jak potrójność może współistnieć z boską jednością. Podobnie Żydzi gorąco opierają się jakiejkolwiek dyskusji o jednocześnie boskim i ludzkim charakterze Mesjasza. W swoim "Komentarzu..." wśród innych przykładów takich uprzedzeń wskazał pan na to, że nawet imię Jezusa wymawiane jest w szczególny sposób, co wiąże się z pewną antychrześcijańską tradycją. Polskie Jezus to po hebrajsku Jeszua. To zarazem męska forma słowa yeshu'ah, które znaczy "zbawienie" i skrócona wersja imienia Yehoshua, czyli "Pan zbawia". Tymczasem Żydzi wymawiają to imię krócej, jako Jeszu. Profesor Dawid Flusser, Żyd ortodoksyjny, twierdził, że tak wymawiano je w Galilei, w północnym Izraelu w I wieku n. e. Jednakże później, gdy polemika między judaizmem a chrześcijaństwem stawała się coraz bardziej gorąca, Żydzi używali hebrajskich liter słowa Jeszu - yud-shin-vav - jako akronimu zawierającego zdanie: Yimach shmo v'zichro: Oby jego imię i pamięć zostały usunięte. Tak więc współcześni Żydzi nadal używają formy Jeszu, odnosząc ją do Jezusa, choć wątpię, czy chociaż dwóch na stu wie, jakie jest znaczenie tego akronimu. Żydów i chrześcijan dzielą nie tylko uprzedzenia, ale wydaje się, że też inne pojmowanie roli Mesjasza. Jeden z najwybitniejszych myślicieli żydowskich Gershom Scholem napisał: "Stosunek do mesjanizmu w judaizmie i chrześcijaństwie określa całkowicie różne pojęcie odkupienia". Według niego w judaizmie odkupienie było wydarzeniem publicznym, na scenie historii i we wspólnocie, podczas gdy chrześcijanie uważali odkupienie "za zdarzenie w sferze duchowej i niewidzialnej, które dokonuje się w duszy, w prywatnym świecie każdej jednostki". Stąd Scholem wnosił, że odnoszenie starotestamentowych proroctw do Jezusa jest czymś nieuprawnionym. Taki krytycyzm jest przejawem tego, co nazywam teologią defensywną, czyli rodzajem apolegetyki udającej prawdę teologiczną, która nie zostawia miejsca na odmienne interpretacje. Faktem jest, że co się tyczy odkupienia, chrześcijaństwo i judaizm różnią się. Nie jest natomiast prawdą, że chrześcijaństwo przeczy, jakoby odkupienie miało charakter publiczny. Na przykład Paweł (w Liście do Koryntian) uważał, że zjawienie się Jeszuy przed grupą 500 świadków było wystarczająco publicznym aktem proklamacji swego zmartwychwstania, aby być uznane za dowód. Można ogólnie powiedzieć, że chrześcijaństwo i judaizm mesjaniczny wraz z judaizmem rabinicznym głoszą, że odkupienie ma wymiar publiczny, ale chrześcijanie i my dodajemy, że ma ono też wymiar indywidualny. Ostatnie lata przyniosły wiele książek, których autorzy starają się mocniej pokazać żydowskie korzenie chrześcijaństwa. W swojej książce "Chrystus hebrajski" znany katolicki filozof Claude Tresmontant utrzymuje, że ewangelie zostały pierwotnie napisane po hebrajsku. Pan w swoim "Komentarzu..." wielokrotnie pokazuje, jak głęboko opisy ewangeliczne są osadzone w realiach ówczesnego Izraela. Najbardziej uderzającym faktem świadczącym o tym, że greka nie była pierwotnym językiem ewangelii, jest fragment z Ewangelii św. Mateusza, gdzie anioł mówi Józefowi, by nazwał swego nienarodzonego jeszcze syna "Jeszuą, ponieważ on zbawi swój lud od grzechów". W grece to wyjaśnienie jest bez sensu, tak jak w polskim, angielskim czy jakimkolwiek innym języku poza hebrajskim czy aramejskim. Tylko w tych językach związek między "Jeszua" (zbawienie) a "on zbawi" (po hebrajsku "yoshia") jest oczywisty. Jak stara się pan dowieść, rozmawiając ze swoimi rodakami, że Jezus był nie tylko Żydem, ale jeszcze tym jedynym, przepowiedzianym Mesjaszem? Dowody, które cały czas są aktualne, to proroctwa ze Starego Testamentu. Jeszua wypełnił liczne proroctwa, mówiące o tym, kim musi być Mesjasz i co musi czynić. We wstępie do mojego "Komentarza..." podałem 54 takie proroctwa, inni komentatorzy sporządzają własne, jeszcze dłuższe listy. Na przykład wiadomo, że Mesjasz musi się urodzić w Betlejem (Mich 5) i ten jeden warunek eliminuje wszystkich 50 kandydatów na Mesjasza, jacy pojawili się w świecie żydowskim w ostatnich 2100 latach. Prawdopodobieństwo, że ktoś wypełni te wszystkie proroctwa, jest niezwykle małe. Jednak żydowska elita nie uznała posłannictwa Jezusa, a zgodnie z ustną tradycją zapisaną w Talmudzie jej głos jest rozstrzygający. Jeden z fragmentów Talmudu opowiada, że w sporze między rabinami nawet głos z niebios "bat kol" miał mniejsze znaczenie niż zgoda większości uczonych. W innym fragmencie (Sanhedryn 91b) czytamy: "Nie myślcie, że Mesjasz potrzebuje dokonywać znaków i cudów, zmieniać stan rzeczy w świecie, wskrzeszać zmarłych". To prawda, w słynnym fragmencie Talmudu mówi się, że Bóg musi uznać, że decyzje rabinów przeważają nawet jego własne słowo. Takie rozumienie ma pewien sens, bowiem Bóg powierzył przywódcom ludu (w Biblii sędziom i kapłanom, nie rabinom) prawo stosowania swych zasad, nauk i przykazań. Jednak w całości takie twierdzenie jest fałszywe. To tak, jakby ktoś usiłował włożyć Boga do pudełka i kontrolować go, a to przekracza władzę jakichkolwiek przywódców. Co do cudów, to uważam, że Jeszua osiągnąłby cel, jaki miało jego przyjście, czyli dokonanie ofiarnej śmierci i zmartwychwstania, bez dokonywania cudów, oczywiście z wyjątkiem cudownego powstania z grobu. Ale widocznie Bogu podobało się, aby dokonywał znaków, których dokonywał. Wszystkie miały na celu głównie korzyść drugich, a nie chwałę siebie. Można jednak pytać, czy Żydzi w ogóle potrzebują Mesjasza? Jeden z najbardziej znanych żydowskich filozofów XX w. Franz Rosenzweig pisał, że Żydzi nie potrzebują Jezusa jako pośrednika wobec Boga, ponieważ już są w domu Ojca. Ta teoria dwóch przymierzy, zgodnie z którą Żydzi są w obecności Boga za sprawą przymierza mojżeszowego, a poganie dochodzą do niego dzięki Nowemu Przymierzu zawartemu przez Jeszuę, ignoruje biblijny nacisk na kwestię oczyszczenia z grzechu. Zgodnie z przymierzem mojżeszowym jednostka otrzymuje odpuszczenie grzechów dzięki żalowi połączonemu z ofiarą w przybytku, a później w świątyni. Dziś nie istnieje świątynia, zgodnie z Nowym Testamentem Bóg uczynił świątynię z wierzących w Jeszuę. Dziś jedynie w obrębie Nowego Przymierza istnieje skuteczna ofiara, ofiara przez śmierć Jeszuy, która stała się ostateczną rekompensatą za ludzki grzech. Teoria dwóch przymierzy nikogo nie zbawi. Zbawienie uzyskuje się jedynie - niezależnie od tego, czy chodzi o indywidualnego Żyda, czy nie-Żyda - dzięki Jeszui, nawet jeśli naród żydowski jako całość jest "u Boga". Co to jednak znaczy: dokładnie? Paweł w Liście do Rzymian pisał, że na końcu czasów zostanie zbawiony "cały Izrael". Sądzę, że "cały Izrael" odnosi się jakby do wspólnej tożsamości Izraela, do tego, co nazywamy establishmentem. Dziś establishment społeczności żydowskiej odrzuca wiarę w Jeszuę. W przyszłości, gdy cały Izrael zostanie zbawiony, wierzę, że establishment i większość narodu będzie składać się z Żydów mesjanicznych, a niewierzący staną się wyjątkiem. • David H. Stern urodził się w Los Angeles w 1935 r. W 1959 roku otrzymał doktorat z ekonomii na uniwersytecie w Princeton, później pracował jako profesor na uniwersytecie w Los Angeles. W 1972 r. został magistrem teologii w Fuller Theological Seminary, ukończył Uniwersytet Judaizmu, był działaczem Amerykańskiego Stowarzyszenia Żydów Mesjanicznych. W 1979 r. wyemigrował z żoną do Izraela, mieszka w Jerozolimie. Jest autorem pięciu książek o żydowskim mesjanizmie, tłumaczem Nowego Testamentu. W Polsce nakładem wydawnictwa Vocatio ukazał się jego Komentarz żydowski do Nowego Testamentu.
|
|
|