Start arrow Artykuły arrow Porwanie Diny
 
 
Porwanie Diny Drukuj
07.01.2007.
Synowie Jakubowi przyszli do pobitych i złupili miasto,
przeto iż zgwałcili siostrę ich (34, 27).




Jakub i Ezaw wreszcie się spotkali. Rudy płakał, rzu­cił się brata na szyję, całował go. Rzadko kiedy w To­rze znajdziemy podobny popis wylewności. Jakub chy­ba nie był przekonany co do szczerości tych uczuć i wy­migał się od proponowanej przez Ezawa wspólnej wę­drówki. Starszy brat udał się więc do Seir, swojej siedzi­by, a Jakub zmierzał do Sychem (Szechem) w ziemi kananejskiej, kilkadziesiąt kilometrów na północ od He­bronu, gdzie mieszkał jego ojciec Izaak. Rozbił obóz pod miastem, a że zamierzał dłużej tam pozostać, kupił część pola, na którym rozłożył swój namiot. Zbudował też oł­tarz i „nazwał go: Mocny Bóg Izraela" (33, 20). I w tym miejscu zaczyna się iście homerycka opowieść o porwa­nej i zhańbionej niewieście, która staje się przyczyną woj­ny i zemsty. Dina, jej bohaterka, przypomina Helenę, miasto Sychem sławną Troję, a synowie Jakuba dziel­nych, ale i podstępnych Achajów.

Dina jest jedyną córką Jakuba, o której wprost mówi Tora. Urodziła się z Lei, choć jak powiada midrasz, miał wówczas narodzić się jej siódmy już syn, ale ona, współ­czując swojej siostrze z powodu bezpłodności, modliła się do Boga, by tym razem była to dziewczynka, bo inaczej Rachel znów będzie jej zazdrościć. „Dlatego, że tak żało­wałaś swojej siostry, dam jej syna” - rzekł Bóg –
i tak Dina urodziła się Lei, a Józef Racheli.

Dina, której było co najwyżej trzynaście lat, wyszła - jak czytamy w Księdze - aby „oglądała córki onej ziemi”. Miały one tańczyć przy wtórze bębenków tuż koło obozu Izraelitów. Zobaczył ją syn księcia kraju, chiwicki Parys, i „porwał ją i sypiał z nią i zelżył ją. I spoiła się dusza jego z Diną (...), a rozmiłowawszy się dzieweczki mówił do serca jej”.
Kolejność wydarzeń nie jest tu oczywiście bez zna­czenia. Pożądanie zamieniło się w uczucie. Jakub wiedział o tym, co się zdarzyło, ale czekał na synów, by sprawę roz­strzygnęli. Gdy po kilku dniach wrócili z pastwisk i usły­szeli o tym, co się zdarzyło, bardzo byli zagniewani, bo mło­dy książę dopuścił się czynu bezwstydnego. Wtedy przy­był ojciec owego księcia, Chamor, i zaproponował domowi Izraela układ,: dajcie mu Dinę za żonę i „spowinowaćcie się z nami, córki wasze dawając nam, a córki nasze poj­mując sobie. I będziecie z nami mieszkać” (34,9-10).
Gdy potem ojciec Sychema przedstawiał pod rozwagę tę pro­pozycję mieszkańcom swego miasta, powtórzył te same argumenty, dodając dwa. Powiedział, że Izraelici są poko­jowo usposobieni oraz że dzięki małżeństwom ich trzody i dobytek ich, i wszystkie bydło ich będą nasze. Przewagę zdobywają solidne argumenty handlowe i polityczne, a osobiste zostają w tyle. Władca nie wspomina już przed mieszkańcami miasta o porwaniu córki Jakuba ani o mi­łości syna.

Interesujący jest tu fakt, że książę nie nakazuje, nie narzuca swej woli, ale radzi się mieszkańców miasta. Za­chowanie to dziwnie przypomina raczej grecką polis niż jakąś orientalną satrapię.
Coś jest tu z atmosfery Błagal­nie Ajschylosa. To podejrzenie znajduje dodatkowe uza­sadnienie. Synowie Jakuba zgadzają się na małżeństwo pod warunkiem, że mieszkańcy miasta dokonają obrzezania. To właśnie ono spełni tę samą funkcję, co koń trojański. Od Herodota wiemy, że wszyscy mieszkańcy tych ziem dokonywali obrzezania. Wyjątkami byli Filistyni oraz Szechemici, zwani tutaj Chiwitami, którzy mogli być właśnie świeżo przybyłymi achajskimi imigrantami.
Władca miasta przekonuje współobywateli, że warto się nieco pomęczyć, znieść ból obrzezania, by za to zyskać dobra przybyłych nomadów. Mieszkańcy miasta zgodzili się i dokonali obrzezania. Trzeciego dnia, gdy ból był naj­bardziej nieznośny, bracia Symeon (Szymon) i Lewi rzu­cili się na cierpiących mieszkańców miasta. Wyrżnęli wszystkich mężczyzn, dobra zabrali, a dzieci i kobiety upro­wadzili w niewolę. Musieli wywołać straszny popłoch w okolicy, aż „strach Boży padł na miasta, które były oko­ło nich, iż nie gonili synów Jakubowach”. Zhańbioną i brze­mienną Dinę zabrali ze sobą.

Czy Bóg mógł wspierać sy­nów Jakuba w ich zwycięskiej furii, którzy na usprawie­dliwienie mieli cnotę siostry?
Jakub bał się zemsty. Wiedział, że z taką złą sławą nie tylko trudno mu będzie znaleźć przyjazną gościnę, ale na­wet miejsce, gdzie mógłby rozbić namiot. Jego lud był zbyt słaby, by stawić czoło osiadłym mieszkańcom Kanaanu, przeto groziła mu wyniszczająca jego dom wojna. Na łożu śmierci Jakub pamięta o masakrze w Sychem i skazuje Szymona i Lewiego na rozproszenie w Izraelu, powiada­jąc: „naczynia nieprawości miecze ich. W radę ich niech nie wchodzi dusza moja (...). Przeklęta zapalczywość ich, iż uporna, i gniew ich, iż zatwardziały” (49, 5-7).

Tym samym Jakub wyraźnie mówi, że nie brał udziału w ich intrydze i nie namawiał ich do gwałtu, a jego początkowe milczenie wynikało z rozwagi i przezorności, ale na pew­no nie z tchórzostwa ani aprobaty.
Jak podaje legenda, Dina była brzemienna i urodziła córkę. Bracia chcieli, jak wymagał tego zwyczaj, zabić dziecko gwałtu, by nikt nie mógł powiedzieć: kobiety Izra­ela nie mają wstydu.
Ale nie dopuścił do tego Jakub. Za­wiesił niemowlęciu na szyi amulet z napisem „Święta dla Boga”. Pozostawili ją pod kolącym krzakiem i dlatego na­zwana została Asenat. Tego samego dnia archanioł Mi­chał, w postaci orła, przeniósł ją do Egiptu i złożył na ołta­rzu kapłana o imieniu Potyfar. Wiedząc o tym, że jego żona jest bezpłodna, Egipcjanin zabrał dziewczynkę do siebie.
Wiele lat później, gdy Józef ocalił Egipt od głodu, ko­biety przychodziły do niego w podzięce z darami. Między nimi była Asenat, która ofiarowała mu swój medalion. Odczytał napis, rozpoznał w niej swoją krewną i ożenił się z nią. Ale jeszcze inni powiadają, że Asenat została drugą żoną Hioba. Z nim miała siedmiu synów i trzy cór­ki. Los obojga był jakoś podobny. Cierpieli przecież nie za swoje winy.
Historia ta pokazuje, że tragedie Jakuba nie skończyły się razem z wejściem do Ziemi Obiecanej. Przed nim była jeszcze śmierć Racheli, potem najstarszy syn wszedł do jego łożnicy i posiadł jego konkubinę, a na koniec zaginął syn umiłowanej. Ale epizod związany z historią Diny uka­zuje wielkie niebezpieczeństwo, na jakie narażony był dom Jakuba, a mianowicie asymilację. Propozycja władcy Sychem była jednoznaczna: niech oni staną się nami, niech przyjmą nasze zwyczaje, prawa, a drogą do tego są mieszane małżeństwa.

Ezaw stal się tym, kim się stał, ponie­waż brał miejscowe kobiety za żony, a z nimi wkraczały barbarzyńskie zwyczaje. Abraham kazał Eliezerowi, słu­dze swemu, przysiąc, że znajdzie Izaakowi żonę w rodzin­nym Charanie. Tego samego oczekiwali Izaak i Rywka od swego syna Jakuba.
Miał iść do Labana nie tylko po to, by uniknąć gniewu Ezawa, lecz po to, by tam znaleźć sobie żonę. W żadnym razie nie wolno było wiązać się z rodo­witymi mieszkankami Kanaanu. Gdyby bracia ustąpili, nie narodziłby się naród wybrany, a plany Boga nie mogłyby się ziścić. Odpowiedzią na pokusę czy zaproszenie do asy­milacji jest całkowite zniszczenie. Między biologiczną i religijno - duchową asymilacją granica zdaje się nie istnieć. Wyjątkowość plemienia Jakuba, której wszyscy byli świa­domi, wymagała stosowania środków nadzwyczajnych. Tu nie było miejsca na kompromisy i wątpliwości.

Gdy wieleset lat później lud Izraela wędrował przez pustynię, osiadł w Szittim. Tam uprawiano nierząd z Moabitkami, „które wzywały ludu ku ofiarom bogów swoich, a jedząc lud kłaniał się bogom ich. I przyłączył się Izrael do służby Baal Fegora [Baal Peora]” (IV Księga Mojże­szowa 25, 1-3). I wtedy Pan zażądał od Mojżesza, by wbił na pal, w słońcu, naczelników ludu, a wówczas płomienny gniew Jego odwróci się od Izraela. Dopiero wtedy, gdy zabito męża izraelskiego, który mieszkał wraz Midianitką, klęska została odwrócona. Tym razem krwawa kara spo­tkała nie tych, którzy na pokusę asymilacji wystawili Izra­ela, ale tych spośród narodu żydowskiego, którzy jej ulegli.

Po powrocie z wygnania okazało się, że lud izraelski, kapłani i lewici nie stronili od miejscowych kobiet. Pro­rok Ezdrasz, słysząc o tym, rozdarł swe szaty i rwał włosy z głowy i brody (r. 9 i 10).
Jeden z Żydów oznajmił prorokowi, że odprawią obce żony i dzieci z nich urodzone. Tak też się stało. Na koniec księgi podana zostaje lista mężów, którzy popełnili wiarołomstwo i poddali się potem rygorom nałożonym przez Ezdrasza.

Lecz raz małżeństwo nie-Żydówki z Izraelitą okazało się godne upamiętnienia, a co więcej, potomkowie spło­dzeni z tego związku stanęli na czele państwa. Rut Moabitka i Boaz dali początek królewskiemu rodowi Dawi­da. Rut po śmierci męża wyrusza z teściową do Betlejem, miasta, z którego wywodziła się rodzina Noemi, powiada­jąc: „lud twój lud mój, a Bóg twój Bóg mój”:
(Rut 1, 16). Dokonuje wewnętrznej konwersji i wyrzeka się religii, w której była wychowana.

Księgi Biblii pełne są przykładów niebezpieczeństw związanych z duchową asymilacją, nawrotem do pogań­skich kultów, przejmowaniem kananejskiej kultury. Znisz­czenie Sychem przez synów Jakuba zdaje się w tej per­spektywie zapowiedzią tego, co stanie się z Amorejczykami, których ziemie zostały zdobyte przez Jozuego. Warto przy tym zauważyć, że w obu wypadkach, pokonawszy wro­gów, tak Jakub, jak i Jozue nakazują ludowi swemu, by „oczyścili się” ze starych bogów. Przed złożeniem ofiary w El Betel nakazane jest im w Bereszit: „Odrzućcie bogi cudze, którzy w pośrodku was są” (35, 2). Tego samego zażąda potem Jozue w zdobytym dopiero co Sychem, po­wtarzając słowa Jakuba: „Teraz znieście bogi cudze, któ­rzy są w pośrodku was, a nakłońcie serca wasze ku Panu, Bogu Izraelskiemu” (Jozue 24, 23).





 
« poprzedni artykuł   następny artykuł »