Start arrow Artyku³y arrow ¦wiecznik (menora)
 
 
¦wiecznik (menora) Drukuj
07.01.2007.

Je¶li ¶wiat³o menory symbolizuje ducha zrozumienia i dzia³ania, danego przez Boga cz³owiekowi, to jaki jest zwi±zek pomiêdzy menor± a tym ¶wiat³em, które z niej promieniuje?

Je¶li równocze¶nie zauwa¿ymy, ¿e menora by³a jedynym przedmiotem w Miszkanie wykonanym ca³kowicie z metalu, a co wiêcej - ze z³ota, to bêdziemy mogli z ³atwo¶ci± wywnioskowaæ, bior±c pod uwagê szlachetno¶æ tworzywa, z którego zosta³a ukszta³towana, ¿e ma ona symbolizowaæ twardo¶æ, wytrwa³o¶æ i niezmienno¶æ, jej forma implikuje wzrost i rozwój.

Dwie cechy menory - jej materia³ i jej forma - przedstawiaj± sob± wzrost i rozwój tych w³a¶ciwo¶ci: twardo¶ci, wytrwa³o¶ci i wytrzyma³o¶ci, które maj± pozostaæ nie zmienione na zawsze.

Samym swoim wygl±dem menora reprezentuje ca³kowite przeciwieñstwo tego, co symbolizuje stó³.
Stó³ chlebów obecno¶ci by³ w przewa¿aj±cej mierze wykonany z drzewa. Drzewo znajduje siê w ci±g³ym procesie rozwoju, stó³ w Miszkanie bierze swoj± twardo¶æ i swoj± wytrzyma³o¶æ jedynie ze sposobu jego ukszta³towania i dodanych mu akcesoriów. Stó³ zatem symbolizuje materialny aspekt ¿ycia, który - z samej swojej natury - podlega zmianom, w³a¶ciwym dla takich zjawisk, jak starzenie siê i wzrost, kwitnienie i dojrzewanie, a w koñcu ¶mieræ i rozk³ad.

Jedynie w Miszkanie stó³ - poprzez ducha i rozporz±dzenia Boskiego Prawa - uzyskuje ustalone ograniczenia, twardo¶æ, wytrzyma³o¶æ i wieczne znaczenie.

Kiedy przenosimy wzrok na menorê, dostrzegamy w niej zupe³ne przeciwieñstwo sto³u. Zrobiona tylko i wy³±cznie ze z³ota, symbolizuje tê niezmienno¶æ, twardo¶æ i ponadczasowo¶æ, które - jak wskazuje jej kszta³t - maj± kwitn±æ i rozwijaæ siê w Miszkanie Boga, poprzez Boskie Natchnienie.

Ponadto w swojej najpe³niejszej, wykoñczonej formie, w swojej najwy¿szej formie doskona³o¶ci, od swoich korzeni po kwiaty, jest niepodzielne, nie zosta³a z³o¿ona po kawa³ku z ró¿nych czê¶ci. Jest w ca³o¶ci z jednej bry³y z³ota.

Zanalizujmy teraz poszczególne czê¶ci menory. Przede wszystkim siedem lamp, stanowi±cych jej zwieñczenie - pouczaj± nas one, ¿e Bo¿e Natchnienie, do którego odnosi siê symbolika menory, nie dzia³a jednostronnie (co sugerowaæ mog³aby lampa pojedyncza), lecz obejmuje wielk± ró¿norodno¶æ aspektów, a raczej nie tyle ró¿norodno¶æ, ile pe³niê poznania i woli. Lampy te symbolizuj± wznios³± harmonie i jedno¶ci. ¦wiat³o ¶rodkowej lampy kieruje siê w górê, równocze¶nie ¶wiat³a z obu jej stron ¶wiec± ku ¶rodkowi - trzy lampy z prawej strony zwracaj± swoje ¶wiat³a na lewo, trzy lampy z lewej strony zwracaj± swoje ¶wiat³a na prawo. Wszystkie one razem zwracaj± swoje ¶wiat³a w kierunku tego jednego ¶wiat³a bêd±cego po¶rodku, wszystkie siedem ¶wiate³ tworzy doskona³± jedno¶æ.

W taki sposób ¶rodkowe ¶wiat³o staje siê ostatecznym celem, w kierunku którego musz± zd±¿aæ wszystkie inne ¶wiat³a menory - albo te¿, wyra¿aj±c to inaczej, stronê którego rzuca swoje ¶wiat³o lampa ¶rodkowa, stanowi wspólny cel równie¿ dla wszystkich innych ¶wiate³ menory.

Lampy unoszone s± przez siedem ramion. Nie oznacza to jednak wcale, ¿e ka¿da lampa posiada swoj± w³asn± podstawê i w³asny trzon. Wszystkie lampy maj± jedno wspólne ¼ród³o - jedn± podstawê i jeden trzon, który s³u¿y za podparcie ich wszystkich.

I rzeczywi¶cie, bardziej szczegó³owe studia pokazuj± - o czym ¶wiadcz± tak¿e szczegó­³owe opisy zawarte w Torze - ¿e trzon, na którym spoczywa ¶rodkowa lampa i który wznosi siê prosto do góry jak pieñ ze swoich korzeni, jest w istocie g³ówn± menor± - tym pniem, z którego wyrasta parami sze¶æ ramion - ga³êzi po obu jego stronach, ale dopiero od ¶rodka tego pnia w górê.

Tekst wielokrotnie zwraca uwagê, ¿e owych sze¶æ ramion wychodzi z trzonu, który jest w ¶rodku. Tak wiêc ¶rodkowe ¶wiat³o jest nie tylko ostatecznym celem jednocz±cym wszystkie inne ¶wiat³a, ale tak¿e punktem wyj¶cia, z którego te ¶wiat³a siê wywodz±. Wszystkie one bior± pocz±tek w ¶rodkowym pniu i wszystkie zmierzaj± w kierunku ¶rodkowego ¶wiat³a na szczycie tego trzonu. Siedem lamp menory musimy pojmowaæ nie jako siedem ¶wiate³ osobnych, lecz jako jedno ¶wiat³o jako jedno¶æ, z której sze¶æ ¶wiate³ wychodzi i w której równocze¶nie wszystkie te sze¶æ ¶wiate³ musi siê ponownie zjednoczyæ.
Liczba sze¶æ jest symbolem fizycznego ¶wiata, liczba siedem symbolizuje jeden nadprzyrodzony Byt, który znajduje siê poza fizycznym ¶wiatem, chocia¿ bezpo¶rednio siê z nim kontaktuje. Symbolizuje ona Jednego

Jedynego Boga i Boskie pierwiastki emanuj±ce z Niego.
Mo¿emy zatem przedstawiæ sobie ¶rodkowy trzon z jego ¶rodkow± lamp± jako ducha poznania i woli, który zmierza ku Bogu – jako tego ducha, który stara siê poznaæ Boga i s³u¿yæ Mu.

Te duchowe d±¿enia do zrozumienia i wola praktycznego wprowadzania w ¿ycie, skierowane s± jednak równie¿ w stronê materialnego ¶wiata. Ale pamiêtajmy: wszystkie ramiona wywodz± siê z tego samego trzonu, a wszystkie sze¶æ ich ¶wiate³ kieruje siê w stronê jednego ¶wiat³a. Uczy to nas, ¿e duch teoretycznej wiedzy i praktycznej s³u¿by Bogu, odprawianej w Miszkanie Boga, nie s± wcale abstrakcj±, izolowanym czynnikiem, odwracaj±cym siê od wiedzy i praktycznych d±¿eñ tego ¶wiata.

W rzeczywisto¶ci Bo¿e Natchnienie w cz³owieku ca³kowicie wspó³gra z tymi teoretycznymi i praktycznymi d±¿eniami, które s± ¶wiadome tego ¶wiata i które dzia³aj± na rzecz jego przebudowy. W³a¶nie z tej przyczyny wszystkie praktyczne d±¿enia jak równie¿ teoretyczne rozwa¿ania nakierowane na ten ¶wiat oraz rezultaty ich postrzegania i ich cele nie s± wcale odseparowane czy te¿ „odwrócone" od Boga i od (teoretycznej) wiedzy o Bogu i (praktycznej) s³u¿by Bogu.

Jest wprost przeciwnie - to w³a¶nie poznanie i wola zwrócone w stronê Boga pozwalaj± zrozumieæ, co jest ich wspólnym punktem wyj¶cia i ostatecznym celem, co je oczyszcza i u¶wiêca. Wszystkie nauki i wszystkie moralne dzia³ania rozpoczynaj± siê i koñcz± w Bogu. Wszystko, co jest naprawdê duchowe i etyczne, ma tylko jedn± podstawê, jedno ¼ród³o i jeden cel: Bóg jest jego pocz±tkiem i Bóg jest jego koñcem - „pocz±tkiem m±dro¶ci jest boja¼ñ Bo¿a" i „pierwszym owocem wszelkiej m±dro¶ci jest boja¼ñ Bo¿a". Boja¼ñ Bo¿a jest pocz±tkiem a tak¿e kwiatem wszelkiej m±dro¶ci.

Tora wyra¼nie podkre¶la ró¿nicê pomiêdzy jednym ¶rodkowym trzonem - który jest rzeczywist± menor± - a sze¶cioma bocznymi ramionami: „Zrobisz ¶wiecznik z czystego z³ota. ¦wiecznik bêdzie zrobiony przez wykucie (z jednej bry³y). Jego podstawa, pieñ, kielichy, ga³ki i kwiaty bêd± [wykute] z niej. Sze¶æ ga³êzi bêdzie wychodzi³o z [obu] jego stron: trzy ga³êzie ¶wiecznika z jednej strony i trzy ga³êzie ¶wiecznika z drugiej strony" (Szemot 25:31 -32). Równocze¶nie tekst wielokrotnie wprowadza rozró¿nienie pomiêdzy bocznymi ramionami na podstawie tego, ¿e wychodz± one albo z jednego, albo z drugiego boku trzonu: „trzy ga³êzie ¶wiecznika z jednej strony i trzy ga³êzie ¶wiecznika z drugiej strony" (Szemot 25:32). Precyzuje tê ró¿nicê pokazuj±c, ¿e ka¿de dwa z owych sze¶ciu ramion wychodz± z tego samego miejsca w menorze, bezpo¶rednio pod jedn± i t± sam± ga³k±: „Pod dwiema ga³êziami [wychodz±cymi] z niego bêdzie ga³ka i pod dwiema ga³êziami [wychodz±cymi] z niego bêdzie ga³ka i pod dwiema ga³êziami [wychodz±cymi] z niego bêdzie ga³ka, u sze¶ciu ga³êzi, wychodz±cych ze ¶wiecznika" (Szemot 25:35). Na skutek tego ¶rodkowe (siódme) ¶wiat³o, które skierowane jest bezpo¶rednio w stronê Boga, pokazuje ¿e dominuje nad ¶wiatem materialnym (symbolizowanym jest przez liczbê sze¶æ).

Stwierdzili¶my ju¿ powy¿ej, ¿e duch, Ruach Hakodesz, symbolizowany przez ¶wiat³o menory, powinien byæ rozumiany jako ten, który postrzega albo ten, który daje postrzeganie, i jako ten, który porusza albo ten, który czyni ruch mo¿liwym. W przypadku cz³owieka ta dychotomia przybiera formê poznania i woli. Widzieli¶my ju¿, ¿e duchowe postrzeganie i moralnie uwra¿liwiona wola (wiedza o tym, co jest dobre, i wola, aby dzia³aæ wed³ug tej wiedzy) s± dwiema fazami, w których przejawia siê obecno¶æ Bo¿ego Natchnienia. Ju¿ te fakty mog± wydawaæ siê wystarczaj±ce do uzasadnie­nia naszego pojmowania dwóch stron menory jako symbolizuj±cych dwoisto¶æ duchowej wiedzy i moralnego dzia³a­nia. S± one jednak¿e sob± tak ¶ci¶le po³±czone oraz nierozdzielne w swoim pochodzeniu i trwaniu, ¿e istnienie jednego wymaga nieodzownie istnienia drugiego. Prawdziwa moralno¶æ, to jest dobrowolne praktyczne wcielanie w ¿ycie tego, co zosta³o teoretycznie rozpoznane jako dobro, zak³ada poznanie, a wiêc dzia³alno¶æ umys³u.

W przeciwnym bowiem razie dobry uczynek by³by nie¶wiadomym dzia³aniem wykonywanym instynktownie, nie wynika­j±cym wcale z dobrowolnej moralno¶ci. Jednak z tego samego powodu ju¿ sam akt rozpoznania tego, czym jest dobro, zak³ada wolê moraln± prze³o¿enia tego dobra na dzia³anie, poniewa¿ ¿±da on, aby poznawcze zdolno¶ci cz³owieka zwróci³y siê dziêki jego wolnej woli w stronê tego celu, który zosta³ rozpoznany jako „dobro". Ka¿de jednak ¶wiadome skierowanie swoich zdolno¶ci w kierunku jakiego¶ po¿±danego celu jest samo w sobie dzia³alno¶ci± powsta³± z woli moralnej. Tak wiêc zasadniczo duch w³a¶ciwy cz³owiekowi posiada równocze¶nie teoretyczn± wiedzê i praktyczn± wolê - i to tylko nasze abstrakcyjne postrzeganie interpretuje to jedno jako przejaw teoretycznego poznania, a drugie jako wyraz praktycznej woli, zale¿nie od tego czy celem tych starañ jest dzia³alno¶æ umys³owa czy praktyczne dzia³anie. Ró¿nica ta dotyczy skutku, a nie ¼ród³a dzia³alno¶ci.

U swoich korzeni obie s± w rzeczywisto¶ci jednym i tym samym, d±¿±c do tego, aby po³±czyæ siê znowu w tym, co stanowi cel d±¿enia. Wszelkie postrzeganie prawdy ma warto¶æ tylko wówczas, gdy nastawione jest na praktycznego wcielenie w ¿ycie tego, co jest dobre, i prowadzi w rezultacie do spe³nienia jakiego¶ dobrego uczynku. Z drugiej strony dobry uczynek musi byæ zawsze spe³niony w ¶wiadomo¶ci prawdy.
Lecz tylko z postrzegania prawdy dobry uczynek mo¿e czerpaæ swoj± motywacjê i przekonanie, ¿e faktycznie przedstawia sob± jak±¶ autentyczn± warto¶æ.

Tak samo w³a¶nie jest w menorze, w której pary bocznych ramion wychodz± z jednego i tego samego miejsca na ¶rodkowym pniu, po zrównaniu siê wysoko¶ci± ze szczytem trzonu zwracaj± swoje ¶wiat³a nawzajem ku sobie - a wiêc równocze¶nie w stronê tego ¶rodkowego punktu, który jest wspólny im obu. Je¶li, jak rzeczywi¶cie ma to tutaj miejsce, ów ¶rodkowy punkt symbolizuje „siódme" - to znaczy tego ducha, który zmierza ku Bogu i który jest doskonalony w Miszkanie - to wówczas wszyscy zrozumiemy z tym wiêksz± ³atwo¶ci±, ¿e w tym w³a¶nie ¶rodkowym punkcie ca³ego teoretycznego postrzegania i woli prze³o¿onej na praktyczne dzia³anie, bêd±c zrodzo­ne z jednego wspólnego korzenia, ³±cz± siê pó¼niej dla wype³nienia jednego wspólnego celu.

Mo¿emy bowiem rozpoznaæ ten zasadniczy rdzeñ naszego ¿ycia duchowego, zmierzaj±cego ku Bogu, tylko w tym duchu, który pojmuje, wype³nia, o¿ywia i dope³nia zarówno umys³, jak i serce t± sam± nieska¿on± si³± i moc±, w duchu okre¶lonym w ¶wiêtym tek¶cie jako 'boja¼ñ Boga'. Bowiem boja¼ñ Bo¿a przedstawia najwy¿szy stopieñ poznania, które równocze¶nie i bezpo¶rednio rodzi moralno¶æ w jej najwy¿szej formie. Jest to ten w³a¶nie duch, w którym postrzeganie najwznio¶lejszej prawdy jest po³±czone z osi±ganiem najwiêkszego dobra.





Wyja¶nienie dane w wersecie 4:6 u proroka Zecharji, odnosz±ce siê do znaczenia menory jako symbolu Ruach Hakodesz, prowadzi nas w stronê obja¶nienia wersetu 11:2 z ksiêgi proroka Jeszaji, odnosz±cego siê do bardziej szczegó³owej definicji Boskiego Natchnienia. Spoczywaj±cy na cz³owieku duch Boga jest tam opisany w Swojej najwznio¶lejszej formie. Ju¿ na pierwszy rzut oka staje siê czym¶ oczywistym, ¿e przejawia siê On w dwóch ró¿nych wymiarach: z jednej strony: m±dro¶æ, rada i wiedza, a z drugiej strony: zrozumienie, si³a i boja¼ñ Bo¿a, to znaczy teoria i praktyka, wiedza i dzia³anie. Je¶li bêdziemy dok³adniej badaæ ten fragment tz. proroka Jeszaji, to zauwa¿ymy, ¿e jest on zaskakuj±co zgodny z tym wszystkim, co ju¿ powiedzieli¶my o formie menory. Zgodno¶æ jest tak uderzaj±ca, ¿e nie mo¿emy oprzeæ siê my¶li, i¿ werset ten jest bezpo¶rednim wyra¿eniem symboliki menory. „A duch Boga bêdzie spoczywa³ na nim, duch m±dro¶ci i zrozumienia, duch rady i si³y, duch wiedzy i boja¼ni Boga". Ruach Hakodesz jest jeden, ale przys³uguje Mu sze¶æ okre¶leñ - zestawionych po dwa, w pary, z których ka¿da ma jedno wspólne odniesienie. Zwróæmy uwagê, ¿e werset nie mówi: „duch m±dro¶ci i duch zrozumienia, duch rady i duch si³y, duch wiedzy i duch boja¼ni Boga", lecz: „duch m±dro¶ci i zrozumienia, duch rady i si³y, duch wiedzy i boja¼ni Boga".

Oto jest kszta³t menory ze z³ota, z wychodz±cymi z niej sze¶cioma ramionami: trzema z jednego boku i trzema z drugiego boku, z jedn± ga³k± pod jej pierwsz± par± jej ramion i drug± ga³k± pod drug± par± ramion, i trzeci± ga³k± pod trzeci± par± ramion.

I rzeczywi¶cie, jak to mówi nastêpny werset w ksiêdze proroka Jeszaji: „i bêdzie o¿ywiony boja¼ni± Boga" - co nie mo¿e oznaczaæ nic innego, jak tylko przes±czenie albo przepojenie kogo¶ innego duchem. Tak jak, wed³ug tego, jak Bo¿e Natchnienie, które zst±pi³o, aby spocz±æ na ga³±zce wyrastaj±cej z rodu Jiszaji, opisane jest w Swoim siedmiorakim aspekcie (z których to siedmiu aspektów jeden wyodrêbniony zosta³ jako korzeñ i ¶rodek tej duchowej interwencji), podobnie ukszta³towana i opisana jest menora z jej siedmioma ¶wiat³ami. Po¶ród nich by³o jedno, od którego zapalano wszystkie inne i które by³o pilnie ochraniane pod koniec ka¿dego dnia.


 
« poprzedni artyku³   nastêpny artyku³ »