Start arrow Artyku³y arrow Zemsta jest s³odka
 
 
Zemsta jest s³odka Drukuj
07.01.2007.

Rzym: 12. 14 – 21

Ju¿ sam fakt, ¿e kanw± wielu klasycznych i wspó³czesnych utworów literackich (tragedie Ajschylosa, Hamlet, Hrabia Mon­te Christo), a tak¿e filmów jest motyw zemsty oraz ¿e wywo³uj± one w nas reakcje emocjonalne, ¶wiadczy o tym, ¿e zagadnienie to jest dla nas bardzo istotne i porusza wra¿liwe obszary naszej psychiki. Wystarczy wybraæ siê do kina i pos³uchaæ komentarzy widowni towarzysz±cych wymierzeniu sprawiedliwo¶ci schwy­tanemu z³oczyñcy. Zemsta i snucie fantazji na jej temat budz± w nas bardzo silne uczucia. S± to uczucia podzielane przez wszystkich ludzi niezale¿nie od koloru skóry, trudne do opano­wania i czêsto bardzo k³opotliwe.

Zemsta to rodzaj ¶lepej sprawiedliwo¶ci, która im bli¿sz± siê staje naturze cz³owieka, tym bardziej powinno j± siê wypleniaæ. W jednym zdaniu mo¿na powiedzieæ o czterech wa¿nych aspektach zemsty:
-chêæ zemsty jest bliska ludzkim sercom
-nie trzeba siê jej uczyæ, poniewa¿ jest naturalna i instynk­towna
-przypomina sprawiedliwo¶æ, lecz zasadniczo siê od niej ró¿ni
-jest niepo¿±dana; jest równie naturalna jak chwasty, które je¶li nie s± regularnie usuwane z uprawnego pola pewnego dnia zag³usz± hodowane na nim ro¶liny.

Ja definiujê zemstê jako wyrêczanie sprawiedliwo¶ci, w czym kryje siê niew±tpliwa przyjemno¶æ czerpana przez m¶ciciela z zadawania cierpienia osobie karanej. I w tym tkwi problem. Pragniemy ukaraæ z³oczyñcê, gdy¿ chcemy ¿yæ w sprawiedli­wie i bezpiecznie.
Czy powinni¶my wzi±æ sprawiedliwo¶æ w swoje rêce?
Je¶li jeste¶my zwolennikami wymierzania kary, musimy byæ równie¿ prze¶wiadczeni o w³asnej prawo¶ci. A wtedy nawet je­¶li jeste¶my przekonani, ¿e karana osoba zas³uguje na cierpienie, to zadaj±c je tej osobie, po czê¶ci sami cierpimy z powodu po­czucia winy. Albowiem czujemy dyskomfort, u¶wiadamiaj±c so­bie, ¿e cieszymy siê na my¶l o zadawaniu komu¶ cierpienia. Jest to kolejny przyk³ad naszej chêci bycia dobrymi lud¼mi, a jedno­cze¶nie czynienia lub fantazjowania o pope³nianiu czynów, któ­rych dobry cz³owiek czyniæ nie powinien.

¦wiatowe Stowarzy­szenie Ko¶cio³ów w swoim o¶wiadczeniu jednoznacznie potê­pi³o zemstê jako dzia³anie, którego celem nie jest po³o¿enie kresu cierpieniu, lecz jego pog³êbianie. Odwet bierzemy po to, by kto¶ inny cierpia³ tak jak my. Czy ¶wiat faktycznie stanie siê lepszy, gdy zadamy cierpienie komu¶, kto przedtem by³ przy­czyn± naszego cierpienia?

Ka¿dy z nas s³ysza³ powiedzenie: „Zemsta jest s³odka", lecz ma³o, kto wie, ¿e to zdanie wyrwano z kontekstu, przez co jest zupe³nie opacznie rozumiane. Jest to fragment zdania zaczerp­niêtego z utworu Miltona, zatytu³owanego Raj utracony, które brzmi nastêpuj±co: „Zemsta, na pierwszy rzut oka s³odka, nieba­wem gorzko do siebie samej doskoczy". Innymi s³owy, Milton — tak jak wielu z nas — bole¶nie musia³ siê przekonaæ, ¿e choæ mo¿na rozkoszowaæ siê obmy¶laniem zemsty, to jej dokonanie nape³ni nas gorycz±.

Obiekt naszej zemsty zas³uguje na surow± karê i jaka¶ czê¶æ nas samych ochoczo wymierzy³aby mu j± za to, co nam uczyni³. Jednak, gdy zadamy w odwecie cierpienie, cz±stka dobra w nas samych zostanie umniejszona. Wiem co¶ na ten temat. Sam rozkoszowa³em siê, ogl±daj±c okrutne sceny z filmów z Clintem Eastwoodem graj±cym Brudnego Harry'ego, który bra³ sk±din±d s³uszny odwet na niegodziwcach. Jednocze¶nie moje sumienie potêpia³o akty bezmy¶lnej destrukcji.
W Talmudzie napisane jest, ¿e Bóg udzieli³ reprymendy anio³om wiwatuj±cym z okazji zag³ady armii egipskiej zatopionej przez wody Morza Czerwonego: „Jak¿e mo¿ecie siê cieszyæ? Wszak oni s± te¿ moimi stworzeniami?". Skoro nawet anio³owie radowali siê pognêbieniem wystêpnych, czemu nie mogliby¶my czyniæ podobnie? I skoro Bóg potêpia zachowanie anio³ów jako niew³a¶ciwe, jak¿e my mieliby¶my nie uj¶æ za¿enowania z powodu naszej satysfakcji?


Okres rozwoju cywilizacyjnego, w którym spo³eczno¶æ wziê³a na siebie prawo i odpowiedzialno¶æ za karanie zbrodniarzy, broni±c od tego obowi±zku pokrzywdzonych, by³ jednym najwiêkszych postêpów ludzko¶ci. Od tej chwili kara mog³a byæ wymierzana sprawiedliwie i obiektywnie przez kogo¶, kto by³ uwik³any w spór i kim nie kierowa³a ¶lepa ¿±dza odwetu.

Có¿ pocz±æ z t± wprawiaj±c± nas w zak³opotanie emocj±, budz±c± w nas ¿±dzê odwetu? Jak zwykle w przypadku pobudek sprzecznych z naszym sumieniem nale¿y s³uchaæ g³osu sumienia nawet wtedy, gdy nie mamy na to si³y ani ochoty. Co jednak ro­biæ, gdy pragniemy wywrzeæ zemstê w imieniu sprawiedliwo¶ci, która zdaje siê oczekiwaæ od nas zaanga¿owania siê w czynienie tego ¶wiata lepszym domem dla nas wszystkich, co z kolei wy­maga³oby wymierzenia komu¶ tego, na co zas³u¿y³?

Ludzie kieruj±cy siê wiar± lub wspó³czuciem wychodz± z za³o¿enia, ¿e nale¿y przebaczaæ, gdy¿ to prze³amuje b³êdne ko³o nienawi¶ci i przemocy. U chrze¶cijan wymóg przebaczania zawarty jest w jednej z najwa¿niejszych modlitw — Modlitwie Pañskiej. Wyrazem takiego podej¶cia jest te¿ Jezusowe zale­cenie, by nadstawiaæ drugi policzek, podobne zalecenie znajduje siê w Torze: „Nie bêdziesz ¿ywi³ w sercu nienawi¶ci do brata" i w wielkim przykazaniu zawartym w Ksiêdze Kap³añ­skiej: „Bêdziesz mi³owa³ bli¼niego jak siebie samego" (19,18). Przy­kazanie to poprzedzone jest s³owami: „Nie bêdziesz szuka³ po­msty, nie bêdziesz ¿ywi³ urazy".

Komentatorzy tak wyja¶niaj± ró¿nicê miêdzy zemst± a uraz±: m¶cisz siê wtedy, gdy mówisz swojemu s±siadowi, ¿e nie po¿yczysz mu wê¿a ogrodowego, bo ostatnim razem odda³ ci zepsuty. ¯ywisz urazê, je¶li mu mówisz: po¿yczê ci w±¿, mimo ¿e ostatnim razem od­da³e¶ mi zepsuty. W takim przypadku nale¿a³oby raczej kiero­waæ siê zasad±: po¿yczê ci w±¿, bo jeste¶ moim s±siadem.

Przebaczenie obmywa duszê z goryczy wywo³anej wyrz±dzo­n± nam krzywd±, któr± podsyca planowanie zemsty na naszym krzywdzicielu. Je¶li obmy¶lamy, jak wyrównaæ z nim rachunki, i nigdy nie czynimy nic w tym kierunku (a zazwyczaj tak wiêk­szo¶æ z nas postêpuje), sami pogr±¿amy siê w goryczy, nie wy­wieraj±c ¿adnego wp³ywu na tamt± osobê. Gdy motorem na­szego ¿ycia staje siê obmy¶lanie zemsty, czêsto zni¿amy siê do poziomu naszego krzywdziciela. Tracimy we w³asnych oczach i lêkamy siê, ¿e stracimy w oczach innych ludzi. Perspektywa wyrównania rachunków, aczkolwiek kusz±ca, rzadko warta jest tego, co wyrz±dza nam samym. Jak ju¿ powiedzia³em na wstê­pie, powinni¶my staraæ siê wznie¶æ ponad przyziemn± ¿±dzê zemsty. Nie dlatego, ¿e udajemy ¶wiêtych, lecz aby zachowaæ zdrowe zmys³y. ¯ycie jest zbyt cenne, by trwoniæ je na nienawi¶æ. Wiemy jednak, jak trudno niekiedy stosowaæ siê do tej i rady.

W biblijnej Ksiêdze Wyj¶cia opisane s± cierpienia Izraelitów w egipskiej niewoli. Z rozkazu faraona wszystkie noworodki p³ci mêskiej mia³y byæ topione. ¯ydowscy niewolnicy pracowali przy wyrobie cegie³ i byli poddawani karze ch³osty, je¶li nie uda³o im siê wykonaæ dziennego planu. Gdy zaczêli narzekaæ, faraon kaza³ im dodatkowo w³asnorêcznie zbieraæ trzci­nê do wyrobu cegie³, zamiast dostarczaæ im ten surowiec jak przednio. Tylko cudownej interwencji Boga zawdziêczaj± ¿ydzi swoje wyzwolenie z egipskiej niewoli. Dlatego mo¿e nas dziwiæ, gdy czytamy w Ksiêdze Powtórzonego Prawa nastêpuj±ce zalecenie: „Nie gard¼ Egipcjaninem, gdy¿ by³e¶ w jego ziemi obcym przybyszem". Nie powiniene¶ nienawidziæ Egipcjan za swoj± niedolê nie, dlatego, ¿e zas³uguj± na twoje przebacze­nie, lecz dlatego, ¿e ty sam zas³ugujesz na co¶ lepszego ni¿ ci±g³e rozpamiêtywanie gorzkiej przesz³o¶ci. Dopóki tw± duszê nadal z¿era nienawi¶æ, dopóty jeste¶ ich niewolnikiem.

Podczas rytualnego, rodzinnego posi³ku seder spo¿ywanego z okazji ¶wiêta, Pesach, upamiêtniaj±cego wyj¶cie z niewoli egipskiej, przed w³a¶ciwym posi³kiem smakuje siê odrobinê gorzkiego zie­la, by przypomnieæ sobie gorycz niewoli, po czym gorzki smak usuwa siê mac± i winem symbolizuj±cymi uwolnienie.

Gdy sobie u¶wiadomimy, ¿e ¿±dza zemsty w rzeczywisto¶ci jest potrzeb± odzyskania w³adzy nad w³asnym ¿yciem, by wy­zwoliæ siê z roli ofiary i zast±piæ bezradno¶æ dzia³aniem, mo¿emy znale¼æ sposoby zaspokojenia tej potrzeby bez krzywdzenia dru­giej osoby i kompromisu z w³asn± dobroci±.

 
« poprzedni artyku³   nastêpny artyku³ »