Start arrow Nasza nauka arrow Bóg nierychliwy
 
 
Bóg nierychliwy Drukuj
07.01.2007.

Rdz 29, l - 30

Poszedł Jakub do Charanu i odpoczywał u tej samej studni, u której kiedyś zatrzymał się sługa Abrahama. I jak tamten ujrzał u studni Rebekę, tak teraz syn jej Jakub napotkał córkę Labana, Rachelę. Poszedł do domu Labana, brata swej matki, i był tam przyjęty za swego. Gdy minął miesiąc, rzekł Laban: Czy dlatego, że jesteś moim krewnym, masz mi służyć za darmo? Powiedz mi, jakiej chcesz zapłaty? A miał Laban dwie córki: starszą Lee i Rachelę, tę właśnie, którą Jakub spotkał u studni. Lea nie była ładna. Młodsza Rachela była śliczną dziewczyną i Jakub zdążył już upodobać ją sobie. Rzekł, więc Labanowi: „Będę ci służył za Rachelę, córkę twoją młodszą, siedem lat". Laban odrzekł: „Wolę ją dać tobie, niż komu innemu. Pozostań u mnie". Służył Jakub Labanowi i szybko zbiegł mu czas. Kiedy minął umówiony termin, upomniał się, u Labana o przyrzeczoną mu Rachelę, aby dał mu ją za żonę. Laban zaprosił wszystkich z okolicy i wyprawił ucztę weselną, kiedy zapadła noc i ciemno się uczyniło, sam przyprowadził mu żonę do łożnicy. Jed­nak że rano zauważył Jakub z przerażeniem, że oszukał go Laban: ta, z którą spędził noc, to była Lea, nie Rachela. Gdy czynił wymówki Labanowi o to oszustwo, rzekł Laban, że nie ma u nich w Charanie obyczaju, aby młodsza poprzedzała starszą i brała miejsce przed nią. A jeśli się czuje pokrzywdzony, Jakub cóż niech, że pożyje z Lea jeszcze dni siedem, a po siedmiu dniach może mu dać także i Rachelę, jeśli odsłuży mu za nią następne siedem lat.
Zgodził się Jakub i za dni siedem rzeczywiście dostał także i Rachelę. I tak się spełnił troskliwy zamysł Rebeki, jej ulubiony syn otrzymał w Charanie nie jedna dobrą żonę, lecz nawet dwie. Drugą umiłowaną, a pierwszą, którą wziął z powodu oszustwa.

O starotestamentowym Bogu wszyscy mówią - zgodnie i słusznie - że jest Panem pełnym grozy. To na pewno nie jest jedyna o Nim prawda. Już w ob­razie stworzenia widzieliśmy nie tylko grozę, lecz także rozum, twórczość i lad, piękno, harmonię i uśmiech. Już w ogrodzie raju widzieliśmy Przyjaciela. Wi­dzieliśmy już nieraz, że lojalny jest i wierny aż do końca, a zawieść nie może. Spotkaliśmy w Piśmie wiele twarzy Boga i wiele innych jeszcze ujrzymy.

Bóg, którego spotykamy w opowieści o małżeństwie Jakuba, twarz ma całkiem niespodziewaną. Bo zważmy:
Gdy całą mocą swego uporu i zapalczywości dobijał się Jakub pierworództwa i wszystkiego, co w nim ukryte, gdy wreszcie osiągnął swój cel oszustwem i kłamstwem, cierpliwy Bóg nie poraził oszusta i niczego przemocą z rąk mu nie wydarł.
Może także i dlatego, że uszanował błogosławieństwo Izaakowe, choć zostało ono wyłudzone kłamstwem. Biblijny Bóg czekał. Potwierdził przymierze swoje i czekał - naprawdę nierychliwy. Ale nie dał się natrząsać ze swoich praw i sprawiedliwości. Przyszedł wreszcie taki dzień, kiedy dał poznać Jakubowi smak oszustwa od całkiem innej strony. Kiedy o świcie swego pierw­szego małżeńskiego dnia Jakub odnajduje w łożu nie umiłowaną, Rachelę, lecz brzydką Lee - już nie jest tym, który z triumfem oszukuje. Jest teraz tym, które­go oszukano; tym, z którego zakpiono
w sposób nader dotkliwy i niemiły.

Ciekawe: od całkiem innej strony poznaje Jakub, czym jest oszustwo. I kiedy mówi mu Laban, że u nich w Charanie nie jest obyczajem przyjętym, aby młodsza postępowała przed starszą - Jakub, jeśli tylko nie był gruboskórny (a chyba jednak nie był), musiał się zadumać. Bo przecie nic innego nie czynił, jak właś­nie to: on, młodszy, uczynił wiele rzeczy paskudnych i niedobrych, aby tylko wziąć miejsce przed pierworodnym bratem swoim.




Wuj Laban jest zgryźliwym starszym panem, który zrobił świetny interes, korzystając przez wiele lat z dar­mowej pracy zakochanego młodzika, a przy okazji upychając również i starszą swoją, nieurodziwą córkę, z której małżeństwem miałby prawdopodobnie wie­le kłopotu. Ale zgryźliwa gęba wuja Labana widnieje tylko na powierzchni spraw. Jest tylko wycinkiem naskórka opowieści.

W głębi jest sprawiedliwość nie­rychliwego Boga, który nie zaakceptował Jakubowego oszustwa, nie pochwalił i nie zapomniał mu jego kłamstwa: gdyż dał mu teraz poznać tę rzecz także i od drugiej strony. Czyni tę sprawiedliwość twardo i skutecznie, ale - rzecz bardzo dziwna - chyba nie bez uśmiechu. Trzeba mieć krztę wyobraźni. Trzeba zoba­czyć w wyobraźni twarz Jakuba, kiedy w szarym brzasku wstającego dnia uj­rzał, komu to szeptał aksamitne, miłosne zaklęcia: doprawdy, twarz Jakubowa nie mogła być w owym momencie daleka od zbaranienia. I trzeba też sobie wyobrazić reakcję matki jego Rebeki, gdy kiedyś miała się dowiedzieć o wszyst­kim.

Przez całe życie chuchała na ulubieńca. Namówiła go do złego, aby tylko go wywyższyć, gdyż zdawało się jej, że należy mu się wszystko, czego by tylko chciał. Chroniła go, dogadzała mu. Posłała go do Charanu, aby miał dobrą żonę - nie taką jak kananejskłe nieznośne żony Ezawa. A cierpliwy Bóg speł­nił, co chciała: to była przecież żoną wybrańca Bożego, Izaaka. Spełnił w nadmiarze to, co było przedmiotem troski nadmiernej: jej ukochany Jakub ma nawet dwie żony, a obie dobre. Czegóż można chcieć więcej?...

W tej opowieści biblijnej Bóg doprawdy zdaje się mieć poczucie humo­ru. Zachowuje ów dystans, który uśmiechem łagodzi kanciastość słusznych wyroków, wyroków zasłużonych.


 
« poprzedni artykuł   następny artykuł »