Fizyczna i duchowa choroba
07.01.2007.
2 Kronik 16:12
4 Mojżeszowa 12:10

Kiedy lud Izraela chodził według Bożego Słowa - to jest, kiedy miał zupełnie jasną i pełną zdolność postrzegania sposobu działania Boga w świecie - choroby były leczone na poziomie duchowym. Kiedy król Asa został dotknięty chorobą nogi (prawdopodobnie podagrą), był krytykowany za „szukanie lekarzy, a nie Boga".

Czytając Słowo Boże widzimy, że wczasach Pierwszej Świątyni, kiedy proroctwa i cuda były bardzo częste, normalną rzeczą, którą robił człowiek dotknięty chorobą, było „szukanie Boga", to jest zasięganie rady proroka.

Kiedy ktoś został dotknięty trądem, który, jak dowiadujemy się z opowieści o Mirjam, był karą zsyłaną przez Boga za złą mowę, zwracał się nie do lekarza, lecz do kapłana. Cała procedura, opisana w Bożym Słowie, była tak zaplanowana, by doprowadzić pacjenta do opamiętania (skruchy). Jeśli przez pewien czas musiał pozostawać odosobniony w domu, by można było sprawdzić, czy choroba rozprzestrzenia się, czy nie, było to dla niego sposobnością do przebywania sam na sam ze sobą, rozważenia swoich czynów i opamiętania się.

Jeśli mu się to udało, choroba ustępowała, a człowiek był ogłaszany czystym. Gdy się nie udało, stawał się nieczysty - musiał żyć w odosobnieniu poza obozem (lub w późniejszych czasach poza miastem) i wołać: Nieczysty, nieczysty!, gdy widział, że ktoś się do niego zbliża. Miało to przekonać go o konieczności skruchy, a także ostrzec innych, by trzymali się z dala od grzechu.

W naszych czasach rzadko kojarzymy atak choroby z grzechem. Przypisujemy zwykle chorobę jakiejś bakterii, a pokonanie fizycznej przyczyny choroby jest naszym głównym i najczęściej jedynym celem. Ale tak naprawdę nic się nie zmieniło. Prawdziwą przyczyną naszej choroby i wszystkich chorób jest czynnik duchowy. Fizyczny czynnik - taki jak rozprzestrzenianie się zarazków czy wirusów
- jest jedynie konsekwencją duchowej wady.

Mamy tu do czynienia z pomyleniem przyczyny ze skutkiem. To, co uważamy za powód, jest, z duchowej perspektywy, właśnie skutkiem. Kiedy dokładnie czytamy Boże Słowo i potrafimy bardzo wnikliwie zajrzeć w Jego głębie, i z Jego wyjątkowym wglądem w sytuację człowieka, często ujawni nam grzech związany z jakąś osobliwą chorobą.

Ale nim człowiek zdoła rozpoznać, jaka duchowa ułomność jest przyczyną jego choroby, musi osiągnąć bardzo wysoki poziom świętości, gdzie może zbliżyć się do Boga i być pełni ducha (Ruach Hakodesz - Boskiego Natchnienia).

W okresie Pierwszej Świątyni ludzie byli blisko tego duchowego poziomu i potrafili rozpoznać duchowy defekt, który doprowadził do ich choroby. A jeśli nie, udawali się do proroka, który pomagał im w tym, a także dawał błogosławieństwo na szybkie, duchowe i fizyczne, uzdrowienie. Słowo Boże przekonuje, że prawdziwy „sługa Boga" w każdych czasach może działać w ten sposób.

Uczenie się Bożego Słowa, studiowanie i rozważanie a także życie według niego, jest to nic innego jak osiąganie wyższego poziom duchowego. Tak to powinno wyglądać. Ale nie łudźmy się, jesteśmy na znacznie niższym poziomie niż ten. Sam nasz umysł jest chory i skażony fałszywymi ideami o nadrzędności fizycznych czynników. Myślenie kategoriami prawdziwych czynników duchowych daleko wykracza poza zasięg naszego pojmowania.




Musimy uświadomić sobie, że na wyższym poziomie świat wygląda zupełnie inaczej. Uzbrojeni w tę wiedzę możemy ustrzec się od zamieszania i od niewłaściwego rozumienia dróg Boga. Uczmy się o wspaniałych osiągnięciach ludzi z poprzednich pokoleń, którzy zwracali się do proroków zamiast do lekarzy i którzy podążali za ich słowami w kwestii duchowej ułomności, którą powinni naprawić.

Wiedząc to, chociaż nawet w swoim obecnym stanie zwracamy się po pomoc do lekarzy, możemy nie zatracać świadomości tego, że funkcją choroby, która nas dotyka, jest pobudzenie do leczenia naszych duchowych słabości. Można nawet wyrobić sobie pojęcie o tym, co jest przyczyną, a co skutkiem, o czym mówiliśmy wyżej, i zaakceptować fakt, że duchowe słabości są przyczyną zła panującego w świecie.

Każdy człowiek musi zachowywać się zgodnie ze swoim duchowym rozumieniem. Dopiero, gdy udoskonali się na jednym, może marzyć o wzniesieniu się na wyższy. Nikt nie powinien próbować przeskakiwać lub imitować zachowań, które nie są zgodne z jego poznaniem i stanem ducha. Ale wciąż musimy uczyć się i starać się zrozumieć zachowanie tych, którzy są już na wyższym poziomie duchowym.

To pozwoli nam postrzegać nasz obecny poziom duchowy jako jedynie tymczasowy, służący przygotowaniu nas do innego. Musimy pojąć, że prawda leży na poziomie daleko wyższym niż nasz.