Pogoń za szczęściem
07.01.2007.

Joba: 17,15 Jakże więc mogę mieć nadzieję? Gdzie moje szczęście, kto je zobaczy?
Szczęśliwe życie? Czy to nie to, czego wszyscy chcemy?


W związku z tym, zapewne dobrze wiemy, czym ono jest. Oczywistym jest, że możesz powiedzieć: "szczęście to posiadanie wszystkiego, czego chcę". A ponieważ to, czego chcesz, ma swoją cenę, jasnym wydaje się, że to pieniądze są kluczem do szczęścia.
Z pewnością, więc szczęśliwym człowiekiem musi być ten, który zarabia najwięcej pieniędzy: błyskotliwy biznesmen, dyrektor w dużej firmie, przebojowa osoba. Z pewnością ma on wszystko, czego potrzeba do szczęścia. Cóż jeszcze? W każdym razie właśnie to usłyszymy od ludzi sukcesu tego świata. Chwalą ambicje sięgające nieba i spoglądają w dół na bezrobotnego, który zdaje się nie mieć tych wartości.

Lecz jeśli zechcielibyśmy wejść głębiej w ten temat, powinniśmy raczej zapytać się samych siebie, czy kiedykolwiek widzieliśmy szczęśliwego człowieka. Gdybyśmy spytali się innych czy kiedykolwiek spotkali, bądź widzieli szczęśliwych ludzi, pewne jest, że odpowiedzą: "Oczywiście, że tak!" I możliwe, że sami bylibyśmy skłonni pomyśleć tak samo.

Oczywiście - powiemy sobie - że na pewno są jacyś nieszczęśliwi bogacze, ale w gruncie rzeczy, z pewnością bogactwo i szczęście idą w parze. Przynajmniej ci ludzie wyglądają na wystarczająco szczęśliwych. Kiedy widzimy ich domy, przyjęcia, jakie wyprawiają, służbę, limuzyny z kierowcami, ich kieszenie wypełnione pieniędzmi i drogocennymi przedmiotami, jesteśmy zmuszeni wywnioskować, że - jeśli nie przydarzy się żaden kataklizm – to właśnie oni są tymi szczęśliwymi.

Lecz taka odpowiedź byłaby wyjątkowo powierzchowna. Chcąc jednak zgłębić tą kwestię gruntownie, mamy tylko jeden sposób, aby to zrobić. Musimy iść pomiędzy ludzi i zapytać ich o nich samych. Nie jest dobrze pytać jednego człowieka o drugiego, musimy się pytać każdego z osobna, jak się on czuje naprawdę, wtedy mamy szansę zbliżyć się do prawdy. I cóż odkrywamy?

- Pytając ludzi - Zacznijmy od zapytania tych bogatych - tych, którzy mają więcej pieniędzy, niż pomysłów na ich wydawanie, którzy mieszkają w rezydencjach i podróżują najlepszymi samochodami. Co by nam powiedzieli, gdyby się zdobyli na całkowicie szczerą i uczciwą rozmowę? Kiedy już dojdziemy do sedna, podzielą się z nami tajemnicą: nie są szczęśliwi. Może i osiągnęli bogactwo rozumiane w ściśle ograniczonym sensie - ale kiedy dochodzimy do szczęścia - oni wciąż są bardzo "daleko". Zazdrość i pożądania zakłócają spokój ich umysłu, kłopoty domowe narastają, cierpią z powodu nieskończenie wielu problemów. I nie myślcie, że te problemy są tylko marginesowe. Nic w tym rodzaju. Wszystkie one wyrastają z dostatku. Tak, więc niezadowolenie i frustracja towarzyszą nawet najbogatszym. Nie znajdziemy tu szczęścia.

- Spróbujmy zapytać się innych. Może tych średnio zarabiających? Ci ludzie zazwyczaj pracują na swą wypłatę bardzo ciężko i przez długie godziny. Spytajmy ich, może odkryli tajemnicę szczęścia? Lecz w trakcie badania odkryjemy coś bardzo zaskakującego. Pracują oni ciężko przez całe swoje życie, często chorując, lecz nigdy nie wydaje się, że znajdują czas, aby cieszyć się ze swych pieniędzy. W czasie lat pracy, ciągle są zajęci. Jednakże, kiedy ich lata pracy się kończą, odkrywają, że są za starzy ich zapał wygasł, i nie umieją się cieszyć wolnym czasem, który mają. W swoim życiu nie robili nic innego poza pracą a teraz, gdy są jej pozbawieni, z trudnością znajdują jakąkolwiek wartość w swym życiu. Kiedyż wiec są oni szczęśliwi? Nigdy.

- Być może znajdziemy szczęście, gdy pójdziemy jeszcze szczebel niżej w drabinie społecznej. Spytajmy robotników. Pracują oni ciężko dzień za dniem, a czasem nawet nocami, na swoją wypłatę i nie są pewni jutra, czy będzie praca, czy będzie wypłata. Oni nigdy nie będą zadowoleni, ponieważ czują, że są źle traktowani. Omijają ich najwspanialsze rzeczy w życiu, czują się wykorzystywani przez innych.
Oni - robotnicy - produkują dobra, ale nie wolno im z nich korzystać. Inni okradają ich z owoców ich własnej pracy. Czy to jest szczęście? Z pewnością nie.

Gdzie w takim razie znajdziemy szczęście w tym naszym świecie? To było nasze pytanie, ale nie znaleźliśmy żadnej odpowiedzi. Zdawać by się mogło, że słyszymy tylko dobiegające z całego świata echo rozbrzmiewających słów: "Szczęśliwe życie? - Takie coś nie istnieje!" Wydawałoby się, że jest to ustalony wniosek potwierdzany i udowadniany, z którejkolwiek strony nie spojrzeć. 

- Szukając lekarstwa - Lecz teraz musimy się spytać. Dlaczego Bóg stworzył taki piękny i wspaniały świat, jeśli każdy żyjący na nim, każdy bez żadnego wyjątku, ma żyć w nieszczęściu i cierpieniu? Ale to też nie jest dobry trop. Musi istnieć jakiś sposób, aby naprawić to straszliwe nieszczęście, jakie spadło na całą ludzkość. Musimy szukać lekarstwa, musimy znaleźć klucz do szczęścia. Możemy być pewni, że Bóg, źródło wszelkiego dobra, musiał zaopatrzyć świat w drogę do szczęścia, tylko od nas zależy jej odnalezienie.

Lecz zanim będziemy mogli odnaleźć lekarstwo, musimy wpierw zdiagnozować chorobę. Co to za epidemia, światowych rozmiarów, która okrada nasze życia ze szczęścia? Słowo Boże, daje nam odpowiedź. Jest jasno powiedziane w Bożym Słowie: "Zazdrość, pożądanie i pycha – wyciągają z człowieka to, co dał mu Bóg na tym świecie".

Świat, tak jak Bóg go stworzył, jest szczęśliwym. To my usunęliśmy samych siebie ze siwiała szczęścia i przenieśliśmy się do świata cierpienia za pomocą tych trzech złych pożądań. Musimy, więc tylko uciec od zazdrości, żądzy i pychy - co oznacza, że powinniśmy wygnać je z naszych serc - po to, aby przekształcić nasze serca w naczynia wypełnione szczęściem aż po same krańce. I wtedy odkryjemy, że będziemy mieć nie tylko szczęście, lecz także bogactwo.

Słowo Boże mówi, "Kto jest bogaty? Ten, kto jest szczęśliwy ze swojej części". Nie mówi: 'jest on także bogaty', nie mówi również: 'jest on bardzo bogaty', mówi po prostu: 'jest bogaty' - i kropka! Prawdą jest, że ten, kto nie jest zadowolony z tego, co ma w życiu nie tylko, że nie jest szczęśliwy, nie jest on też bogaty.
W kategoriach materialnych może on mieć miliony w banku, ale nie jest on bogaty, jest biedny.

- Co to znaczy być biednym? Oznacza to nie mieć tego, czego się potrzebuje. Jeśli ktoś potrzebuje i pragnie czegoś, czego nie ma, jest biedny, jakkolwiek pokaźne ma konto w banku. Powinniśmy właściwie odkryć, że ten tak zwany "bogaty" człowiek jest naprawdę dużo gorszy od "biednego", ponieważ jego ambicje i potrzeby są znacznie większe. Potrzeby biednego człowieka są łatwiej zaspokajane, lecz pożądania i pragnienia wspinania się po szczeblach kariery bogatego nigdy nie będą zaspokojone, bo zaspokojenie jednej prowadzi do następnej.

Jeśli spojrzelibyśmy na nich tak, jak oni patrzą na siebie - a nie tak, jak biedny widzi bogatego - odkrylibyśmy, że obu się źle powodzi. Obaj żyją życiem nieszczęśliwym i sfrustrowanym, mimo to jednak, to właśnie "bogaty" jest gorszy od "biednego". Lecz ten, kto pokonał swe pożądania, któremu wystarcza to, co ma jest zadowolony ze swojej części – ten, kto nie pragnie niczego, czego nie ma - on jest bogatym człowiekiem.
I nikt inny na świecie, poza nim, nie jest bogaty.

- Kierowanie własnymi ambicjami - Kim jest ten człowiek? Kiedy przyjrzymy mu się bliżej, powiedzieliśmy, że wygnał on pożądania i ambicje ze swego serca. Czy to oznacza, że jest on bez charakteru, bez energii, bez zapału? Czy to jest to, co nazywamy życiem? Czy jest on jak starzec, bez celów, pragnień?
Czy to mogłoby być to, co nazywamy szczęśliwym życiem? Nie! Z całą pewnością nie! Nic nie mogłoby być dalej od prawdy.

Uważam w ten sposób. Nie znajdziesz szczęścia w materialnych rzeczach, szczęście istnieje tylko w duchowych sprawach. Ten, kto rozkoszuje się bogatym życiem duchowym, ten jest szczęśliwy. Inny rodzaj szczęścia nie istnieje. Widzimy to u ludzi prawdziwie szukających Boga i uczących się Jego Słowa.
Ci szczęśliwi ludzie, którzy poświęcają cały swój umysł i pragnienia, entuzjazm i ambicje na podążaniu za Bożym Słowem i mądrością, jaka wypływa z Niego - oni doświadczają prawdziwego znaczenia szczęścia.
I nie mówię o przyszłym świecie, mówię o tym świecie - tu i teraz. Oczywiście, że nie ma szczęścia bez celów, zapału, ambicji, wręcz te rzeczy są samym życiem. Ale wszystko zależy od tego, jakie są cele, do czego dążą pragnienia i chęci, ku czemu są skierowane. Szczęście jest wtedy, gdy cele są osiągalne, kiedy ich wypełnienie nie zależy od kogoś innego, kiedy pozbawione są frustrujących bodźców, nazywanych zazdrością i pychą.

- Kiedy tak się dzieje? Tylko, gdy ambicje wypływają z miłości do Boga i Jego Słowa, miłości do mądrości, miłości do przestrzegania Słowa Bożego - z pożądania prawdziwego, etycznego życia. Ten rodzaj ambicji może być zrealizowany przez nas samych. Im więcej energii i zapału włożymy w osiąganie tych celów, tym będziemy szczęśliwsi. My będziemy szczęśliwcami tego świata. Taka jest droga opisana w Słowie Bożym, będziesz jadł kromkę z solą, będziesz pił odmierzoną wodę, będziesz spał na ziemi i będziesz miał ciężko w życiu - ale zajmuj się Słowem Bożym - to znaczy, jeśli jesteś gotowy, aby czynić to wszystko z powodu twego ogromnego entuzjazmu dla Boga i Bożego Słowa, jeśli wszystkie rzeczy, które świat uważa za drogocenne, nic dla ciebie nie znaczą, ponieważ jedyną rzeczą, którą uważasz za ważną jest twój postęp w poznawaniu Boga i Jego Słowa, to wtedy - "Jesteś szczęśliwy na tym świecie". Ty jesteś tym szczęśliwcem, nikt inny.

I to jest prawda Bożego Słowa na temat szczęścia.



( Hebrajskie wyrazy oznaczające "szczęście" i "bogactwo" są bardzo podobne do siebie. Jedyną różnicą jest, że wyraz oznaczający "szczęście" zaczyna się literą alef, a ten drugi literą ajin. "Być daleko od, alef" znaczy "nawet jeszcze nie zacząć").