Poszukiwanie szczęścia
07.01.2007.

Kiedy człowiek poszukuje religii kończy się to nie powodzeniem, gdy przystosowanie uważane jest za nie zbędną cnotę. Prawdziwe poszukiwanie Boga zmusza nas do poznania samego siebie oraz zmusza nas do naśladowania Abrahama, ojca wiary. Zgodnie z tym, co czytamy w Bożym Słowie, tym, co wyróżniało Abra­hama nie było przystosowanie się, lecz podejmowanie wyzwań i otwieranie nowych dróg.

Posłuszeństwo Bogu, rozpoczęło się od tego, że Abraham odrzucił, boż­ków swoich ojców i swojego społeczeństwa. Dlatego poznawanie Boga nie dotyczy rozwią­zywana kompleksu Edypa, ale polega na wpajaniu „kompleksu Abrahama". Prawdziwe posłuszeństwo, zaczyna się od zerwania i odejścia. Rozwija się potem w działaniach bezkompromisowych wobec bałwochwalstwa.

Ponieważ współczesne życie religijne i myśl religijna coraz rzadziej dążą do prawdziwej religijnej samowiedzy, ponieważ „kompleks Abrahama” nie jest pielęgnowany przez instytucje kościelne, życie wierzących oderwało się od swoich prawdziwych korzeni. Upadku życia religijnego nastawionego na jakość nie można całkowicie przypisać „końcowi czasów”. Uczciwiej byłoby za porażki religii winić ją samą. Religia przeżywa kryzys nie, dlatego, że została odrzucona, ale dlatego, że stała się miałka, nudna, duszna i mdła.

Kiedy wiara zostaje całkowicie zastąpiona samym wyznaniem wiary, cześć – dyscypliną, a miłość – przyzwyczajeniem, kiedy ignoruje się kryzys teraźniejszości ze względu na splendor przeszłości, kiedy wiara staje się jedynie dziedzictwem, a nie żywym zdrojem; kiedy religia przemawia jedynie z pozycji autorytetu, a nie głosem współczucia – jej przesłanie traci sens. Obecny kryzys życia duchowego nastąpił, dlatego że „wymieniliśmy świętość na wygo­dę, wierność na sukces, mądrość na informację, modli­twy na kazania a tradycję na modę”.

Stąd poszukiwanie i stawianie pytań zapewni religii żywotność i giętkość. Mumifikacja duchowości i kodyfikacja dogmatów przeszłości mogą tylko wzmacniać taką postać religii, która jest pozbawiona znaczenia, autentyzmu i wyrazu. Poszukiwanie Boga jest dla człowieka jak rozrusznik serca.

Wszystkie ścieżki wiedzy, wszystkie drogi wiodące do poznania, muszą prowadzić do Boga. Celem ludzkich poszukiwań powinno być umieszczenie Boga w centrum życia i myśli.

Cała myśl teologów współczesnych stoi na głowie. Społeczność – zbór nie powinien być postrzegany jako za­spokojenie psychicznych potrzeb człowieka, ale ukazywać i uczyć po­trzebę Boga. Biblię należy pojmować raczej jako naukę o człowieku według Boga niż teologię według człowieka, jako wypowiedź Boga o człowieku i do człowieka, a nie wy­powiedź na temat myśli człowieka o Bogu.


Głównym przedmiotem zainteresowań religii nie jest ludzkie po­szukiwanie Boga, ale poszukiwanie człowieka przez Boga oraz ludzka odpowiedź na to poszukiwanie. To Bóg, a nie człowiek, znajduje się w centrum poszukiwań teologicznych. Stawiając Boga w centrum ludzkiej egzystencji, przyjmujemy po­stawę jakże różną od postawy żydowskiego eg-zystencjalisty, Martina Bubera. Dla Bubera w centrum pozostaje człowiek. Ludzkie, ja" szuka wiecznego „Ty", czyli Boga. Dla mnie „Ja" to Bóg, a „ty" to czło­wiek. Bóg jest podmiotem i źródłem egzystencji.

Podążając za Biblią Hebrajską i żydowskimi misty­kami, odrzucam założenie, że człowiek może poznać istotę Boga. Boga można sobie uświadomić, ale nie zrozumieć. Nie jest nam dane poznanie natury Boga. Mo­żemy tylko mieć świadomość Boga i doświadczać Go tak, jak obecny jest w historii, w przyrodzie i w świętych księgach.
Nie wiemy, czym jest Bóg. Wiemy tylko, jak Bóg jest, kiedy On wychodzi nam naprzeciw i kiedy od­powiadamy na Jego inicjatywę.

Biblia nie mówi nam nic o Bogu samym w sobie, wszystko, o czym opowiada, odnosi się do Jego rela­cji z człowiekiem. Jego własne życie i istota nie są ani opowiedziane, ani odsłonięte. Jedyne wydarzenia z życia Boga, które zna Biblia, to akty odkupienia (z Ur, z Egiptu, z Babilonii, z Golgoty)

Poprzez Objawienie Bóg zaprasza nas, byśmy stali się rozdziałem Jego życia.
Czy­niąc to, jesteśmy świadomi Boga tylko w taki sposób, w jaki jest On widzialny w jednym z rozdziałów swojego wiecznego życia, w jednym uderzeniu ser­ca uchwyconym w pulsie całego stworzenia. Czym On jest naprawdę, jak wygląda w innych rozdziałach, w in­nych scenach, – jest to poza zasię­giem naszej wiedzy.

Zostaliśmy zaproszeni, by wniknąć w wewnętrzne życie Boga, ale tylko w takie życie, jakie oglądamy w całym stworzeniu i jakie znamy z ludzkiego doświadczenia. Jak dziecko poznaje swojego ojca po­przez związek ojca z dzieckiem, nie znając istoty ojcowskiego życia, tak my doświadczamy wewnętrznego ży­cia Boga tylko poprzez Jego relację z nami, ale nie w Je­go istocie.

Twierdzę, więc, że istota Boga wymy­ka się nam, ale obecność Boga w świecie i w wydarze­niach historycznych w naszym życiu, musi nas interesować. I w tym rów­nież naśladujemy żydowskich mistyków. Tak jak oni utrzymuje, że istota Boga wymyka się ludzkiej świa­domości i nie daje się objąć rozumem. Jednak Bóg, obja­wiając się nam w świecie, w historii i w naszym życiu, zaprasza nas, byśmy otwarli przed Nim swoje serca, by nasze życie wewnętrzne zespoliło się z Nim Bogiem.

Taki jest wzorzec żydowskiego mistycyzmu, mieć serce otwarte na wewnętrzne życie Boga. Opiera się on na dwóch założeniach, że istnieje Bóg i że życie człowieka winno krążyć wokół Boga.