O antysemitach
26.08.2007.

O antysemitach

 

Antysemita jest facetem, który ma poważne trudności,
aby zrozumieć, kto to jest semita.
Hasło proarabskie




Bardzo mi się kiedyś podobała uwaga, że Arabów nie można nazwać antysemitami, bo przecież należą do rasy semickiej. Byliby więc wrogami samych siebie. Ale mniejsza z nazwą, wiadomo, że antysemici nienawidzą Żydów jako przedstawicieli narodowości i kultury, która w centrum Europy przez wiele wieków demonstrowała swoją inność i tym samym drażniła tych, którzy z racji ograniczonych zdolności umysłowych nie mogli zrozumieć, że można myśleć i zachowywać się inaczej niż oni sami. Inność jest dla takich ludzi niewybaczalna, bo wybija ich z oazy bezmyślności i zmusza do krytycznego stosunku do siebie, co w przypadku szczęśliwego samouwielbienia jest bardzo bolesne.
Najbardziej natomiast antysemityzm nasilał się w krajach, w których Żydzi po pierwszej wojnie światowej wyszli ze swoich enklaw zamkniętych i aktywnie włączyli się do życia społecznego i gospodarczego. Okazało się, że przedstawiciele tego narodu wykazują niesamowitą ruchliwość intelektualną i zaradność, co w czasach burzliwego rozwoju kultury, nauki i technologii dawało im ogromne pole do popisu. Ich osiągnięcia w okresie międzywojennym w rozwoju cywilizacji europejskiej stały się tak widoczne, że nasilający się w tych czasach stereotyp „bogaty, mądry i wykształcony jak Żyd” zaczął niepokoić patriotów większości narodowych, którzy nie chcieli utożsamiać sukcesów swoich krajów z osiągnięciami jakiś, z ich punktu widzenia i obcych przybyszów. Czy rzeczywiście Żydzi pod względem intelektualnym są wybranym narodem?

Niezwykła sprawność intelektualna Żydów wynika nie z genetyki, lecz z tradycji ich starożytnej kultury i warunków bytowania wśród innych kultur europejskich. Co prawda kształcenie dotyczyło przede wszystkim chłopców, lecz jak wiadomo chłopcy chętnie obcują z dziewczętami, tak że ich wartości umysłowe należały do wszystkich. Od początku chłopiec obracał się w sferze przynajmniej trzech języków - jidysz był jego językiem ojczystym, cała dość złożona nauka odbywała się w języku hebrajskim, życie codzienne z kolei zmuszało go do znajomości języka otoczenia, czyli kraju, w którym mieszkał. W przypadku krajów wschodnioeuropejskich mamy do czynienia z językami należącymi do różnych grup językowych, jidysz do germańskiej, hebrajski do semickiej, reszta do słowiańskiej lub bałtyckiej. Myślenie jednocześnie w trzech językach jest niezłym ćwiczeniem umysłowym, a jeśli jest uprawiane od dzieciństwa - może usubtelnić nawet przeciętniaka. Można sobie łatwo wyobrazić, że gdyby każde dziecko polskie mające lat dwanaście swobodnie posługiwało się trzema językami, mielibyśmy dość rozwinięte umysłowo społeczeństwo.
Drugim nie mniej ważnym czynnikiem rozwojowym Żydów było uprawianie dialektyki. Polegała ona na udowodnieniu, że wszystkie alogizmy spotkane w Starym Testamencie można wytłumaczyć w sposób logiczny: „Dlaczego Pan Bóg pyta: »Gdzie jesteś Adam?«, jeśli jest wszechwiedzący?” - zapytuje pobożny chasyd i odpowiada: „Przecież nie pyta dla siebie, a dla Adama, żeby on sam zrozumiał, gdzie on jest”. Od tego rodzaju ćwiczeń tylko jeden krok do osiągnięcia pięknego humoru żydowskiego: „Panie doktorze, wątroba mi nawala” -„A pije pan?” - „Piję, nic nie pomaga!” lub „Mojsze, pożycz 1000 złotych” - „Od kogo”? itp.
Wreszcie trzecim czynnikiem niebywałych zdolności Żydów była nierówna konkurencja z tubylcami, która zmuszała ich do zwielokrotnienia wysiłków w osiągnięciu takiego poziomu umiejętności, który dawał im wyraźną przewagę w tej konkurencji. „Babciu - pytał jeden z moich znajomych chłopców - dlaczego ja nie mogę pójść z chłopakami i pograć w piłkę, a muszę tylko ciągle siedzieć i się uczyć?” - „Nie możesz, bo jesteś Żydem” - odpowiadała mu babcia.
Nie muszę wyjaśniać, dlaczego przeciętny przedstawiciel tubylców się wściekał, kiedy jakiś „obcy” w jego własnym kraju pozostawiał go daleko w tyle. Zawiść jest najmocniejszą siłą społeczną.
A ponieważ nie można było Żydom udowodnić, że są gorsi, to usiłowano obarczyć ich winą za swoją własną głupotę i za swoje błędy. Powstała np. teoria spisku żydowskiego, tak nieskomplikowana, że mógł ją pojąć każdy skrzywdzony patriota, nawet o bardzo skromnych możliwościach rozumienia. Rozwiązanie „problemu żydowskiego” spadło na barki wielkich wodzów, którzy mieli za zadanie zlikwidowanie tych bezwzględnych typów, na których tle tak słabo wypadali przedstawiciele „słusznej” rasy. W tym kierunku osiągnięto dużo, lecz niestety w wielu przypadkach wyeliminowanie Żydów nie sprawiło, że zwycięzcy zwiększali swój potencjał intelektualny. Wręcz odwrotnie, z braku wzorców umysłowych nastąpiło znaczne nasilenie idiotyzmu społecznego.
Ta lekcja historyczna powinna być powtórzona przez wszystkich, którzy obecnie w czasach zbliżenia narodów i postępującej demokracji szukają spiskowców, wstrętnych masonów i innych szkodników uniemożliwiających im rozwinięcie swoich własnych wartości intelektualnych. Niech śpią spokojnie. Ich wspaniałym umysłom nie zagraża nic oprócz niebezpieczeństwa zrozumienia, że mądrości nie można odziedziczyć genetycznie po mamie i tacie. Jest ona wynikiem długotrwałego wysiłku, wyrzeczenia się tanich uciech, głębokiej pokory i zachwytu nad geniuszem umysłu ludzkiego, stworzonego w dużej mierze przez najlepszych przedstawicieli narodu żydowskiego.

Antysemityzm, jako swoista forma ksenofobii jest niebezpieczny jeszcze dlatego, że utrwala i ćwiczy w świadomości ludzkiej nienawiść do wszystkich, którzy inaczej myślą, inaczej wyglądają i modlą się do innych bogów. Pamiętam starą historię o umierającym Ormianinie. Zgodnie z tradycją umierający wezwał do siebie starszego syna, aby przekazać swą ostatnią wolę. „Chrońcie Żydów!” - słabnącym głosem powiedział stary Ormianin. „Dlaczego?” - zdziwił się syn.
„Bo jak skończą z Żydami, to wezmą się za Ormian!” - wyjaśnił umierający.