Bóg jest z nim
07.01.2007.
1Mojżeszowa 21,22 Bóg jest z tobą we wszystkim, co czynisz. (Abraham)
1Samuela 10,7 Bóg jest z tobą. (Saul)
1Kronik 17,2 Bóg jest z tobą. ( Dawid)
1Mojżeszowa 39,3 Bóg jest z nim i sprawia, iż we wszystkim, co czyni, ma powodzenie.(Józef)
4Mojżeszowa 23,21 jego Bóg, jest z nim. (Izrael) – błogosławieństwo Bileama
2Kronik 15,9 Pan, jego Bóg, jest z nim. (Asa) - reformy


-Integralność oznacza scalenie osobowości, niezłomność i nie­podzielność. Określenie to stosuje się w odniesieniu do osoby, która tak zintegrowała swoją osobowość, że jej dusza nie jest rozdzierana przez moralne rozterki. Zanim komuś uda się osiągnąć taką wewnętrzną spójność, różne składniki osobowości mogą dążyć do sprzecznych celów.
-Czy osobie, której chcesz sprzedać swój samochód, powiesz o jego wszystkich usterkach, czy też nie wspomnisz o nich, póki sama nie zapyta? Na co przezna­czysz część swoich pieniędzy: na wakacje czy na działalność charytatywną?
-Czy udaje ci się opierać pokusom, czy też ulegasz im? Większość z nas toczy ze sobą nieustanną wewnętrzną wal­kę, będącą przyczyną głębokiego dyskomfortu. Gdy uda nam się doprowadzić do pełnej integracji własnej osobowości, wszystkie nasze dążenia będą podporządkowane jednemu celowi. Tak jak mistrzowi karate podczas tameshiwari* — osobie wewnętrznie zintegrowanej, czyli takiej, której dusza nie jest rozdzierana przez sprzeczne dążenia — udaje się dokonywać wielkich rzeczy dzięki koncentrowaniu całej swojej uwagi na jednym celu.
-Choć życie jest trudne, dla osoby wewnętrznie zintegrowanej jest ono prostsze określa, co jest słuszne, i przystępuje do działania. Wszyst­kie inne rozważania mają drugorzędne znaczenie. Podczas wyborów pewien publicysta zadał takie pytanie:, Co prze­sądza o skuteczności polityka lub biznesmena? Jakie cechy wy­kazuje osoba, za którą inni z ochotą podążają?
-Autor doszedł do wniosku, że tą cechą jest wywieranie przez nią „wrażenia całości"; poczucia, że jest osobą „w jednym kawałku", wew­nętrznie spójną i konsekwentną. Taką, która jutro będzie taka sama jak dziś i która we wszelkich swoich poczynaniach będzie się kierować tymi samymi, niewzruszonymi zasadami. To dlate­go większość z nas opowiadając się za takim czy innym kandy­datem, z uznaniem wyraża się o nim lub o niej: „Przynajmniej wiem, czym się kieruje".
-Tak jak młodzi ludzie w wieku doj­rzewania, niezadowoleni są ze swojego wyglądu, oglądają się, za atrakcyjniejszymi fizycznie kolegami, tak dorośli niezadowoleni ze swoich moralnych skaz darzą szacunkiem kogoś, kto wydaje się, nierozerwalną całością.
-Hebrajskie słowo skalom jest zazwyczaj tłumaczone jako po­kój, choć w rzeczywistości znaczy dużo więcej niż brak kłótni i sporów. Skalom oznacza całkowitość i wyraża wewnętrzne dopasowanie wszystkiego do siebie, nieobecność jakiegokolwiek braku czy rozłamu. Tak jak pokój na arenie międzynarodowej oznacza brak wojen i waśni między różnymi stronami, tak shalom w odniesieniu do indywidualnego człowieka oznacza nieobecność wewnętrznej walki i szamotaniny. Mówiąc do kogoś skalom, życzysz mu błogosławieństwa wewnętrznego i integralności.
-W dzisiejszych czasach wiele kontaktów związanych z wykonywaniem pracy staje się zupełnie bezosobowymi. Mamy do czynienia z obcymi sobie ludźmi. Posługujemy się nimi jak sprzętem jednorazowego użytku, nie widząc w nich istot ludzkich i naszych współbraci.
-W swoich książkach Blanchard zwraca uwagę pracownikom zajmującym kierownicze stanowiska, by, gdy tylko będą mieli podstawy po temu chwalili swoich podwładnych, by „przyłapywali ich na gorących, dobrych uczynkach", zamiast reagować tylko na niepra­widłowości. Nie jest to tylko zabieg taktyczny, mający na celu wyduszenie z pracownika przysłowiowych siódmych potów i zmuszający go do jeszcze większej wydajności pracy. Jest to część wysiłków, których celem jest uczynienie z biura czy fabry­ki miejsca przyjaznego pracownikowi, bardziej ludzkiego, gdzie ani kierownicy, ani podwładni nie są zmuszani do kompromisu z własnym sumieniem dla dobra zakładu pracy. Blanchard ostrzega personel kierowniczy, że podwładni, którzy czują się wykorzystywani lub niedoceniani, prędzej czy później znajdą sposób na wyrównanie rachunków z pracodawcą poprzez „nazbyt częste" absencje chorobowe, drobne kradzieże w zakładzie pracy lub obniżenie swojej wydajności. Stwierdzono, że firmy, które w celu zwiększenia zysków zachęcają swoich pracowników do nieuczciwości wobec klientów, same stają się ofiarą, tacy pracownicy bez skrupułów dopuszczają się oszustw przy rozliczaniu służbowych wydatków lub, co gorsza, przy zmianie pracy wykradają i sprzedają tajemnice służbowej.

-Parafrazując cytat z Nowego Testamentu, można powiedzieć: „Cóż, bowiem za korzyść człowiek odniesie, jeśli sukces w pracy osiągnie, lecz na swej duszy szkodę poniesie?” Autorzy zachęcają czytelników, by odpowiedzieli sobie na pytanie zawarte w następującej fraszce: Skoro musimy oszukiwać, by wygrywać, zastanówmy się, jak nasza firma powinna się nazywać?

-Jeśli miałbyś możliwość spotkać się z jakąś wybitną historyczną postacią i zadać jej jedno pytanie, kogo chciałbyś spotkać i o co chciałbyś spytać? Niektórzy odpowiadają szczerze i po długim namyśle, na przykład: „Spytałbym Pana Jezusa, czy dobrzy, niewierzący w Boga ludzie mogą dostać się nieba. Ja natomiast chciałbym spotkać jednego z moich ulubionych bohaterów — proroka Jeremiasza, który żył przed dwudziesto­ma sześcioma wiekami, w ostatnich latach przed upadkiem pierwszego państwa judzkiego. Jeremiasz przewidział zniszcze­nie świątyni Salomona w Jerozolimie przez Babilończyków i wygnanie wielu swoich rodaków do Babilonii. Na wiele lat przed upadkiem Jerozolimy starał się przestrzec swoich roda­ków, że jeśli się nie odmienią i nie przestaną uciskać biednych oraz czcić obcych bożków, zamiast oddawać cześć Bogu — Bóg przestanie chronić miasto i wzniesioną ku Jego czci świątynię. Za te proroctwa Jeremiasz został znienawidzony i uwięziony jako zdrajca i wróg państwa żydowskiego. Jego współziomko­wie uważali, że dlatego przewidywał zwycięstwo Babilończy­ków, gdyż był ich cichym zwolennikiem.
-Jeremiasz dał pierw­szy i najdobitniejszy dowód słuszności twierdzenia, że prorok nie przepowiada przyszłości, lecz po prostu mówi prawdę. Gdy myślę o tamtych czasach, w Jeremiaszu widzę tego, który ocalił judaizm i umożliwił powstanie chrześcijaństwa. Gdyby nie przestrzegał., że zburzenie świątyni jest karą Boga, a nie skutkiem militarnej przewagi Babilończyków, gdyby nie mówił o możliwości pogodzenia się z Bogiem dzięki zmianie myślenia i postępowań Izraelitów, wygnani mieszkańcy Judei mogliby dojść do wniosku, że bożki babilońskie są silniejsze i dają lepszą ochronę niż Bóg Izraela. Wygnańcy zasymilowali­by się z miejscową ludnością i stali Babilończykami, tak jak stało się z Ammonitanmi i Moabiami, o których wkrótce słuch zaginął. Nie byłoby Żydów i sześć wieków później nie narodziłby się Jezus.
-Spytałbym Jeremiasza „Cóż miałeś na myśli, mówiąc: «Pan skierował do mnie następujące słowo...»?". W jaki sposób Bóg mówi do ludzi? Skąd możesz wiedzieć, że to słowo od Boga, a nie twoje życzeniowe wysilenie. Pośród wielu głosów, których echo brzmi w naszych myślach jak rozpoznać ten, który jest autentycznym głosem Boga? Chciałbym wiedzieć, czy wraże­nie, że przemawia do nas Bóg, było doświadczeniem niespełna dwóch tuzinów proroków w zamierzchłej przeszłości, czy też przypomina doświadczenie wielu współczesnych ludzi, którzy nagle poczuli przymus zrobienia czegoś, co wymagało od nich bohaterstwa i szczodrobliwości, jakimi do tej pory się nie wy­kazali.
-Czy przypomina to moralny dyle­mat, gdy nie jesteśmy pewni, czy dany wybór jest słuszny, aż na­gle mamy wrażenie, jakby ustąpiła mgła, i widzimy przed sobą oczywistą odpowiedź"? Czy jest zupełnie inne doświadczenie, nieprzypominające niczego, co jest mi znane?
-Jeremiasz jest prorokiem, o którym wiemy stosunkowo dużo. Mówi nam o sobie więcej niż inni skrybowie Biblii. Przyjrzyjmy się, jak opisuje swoje doświadczenie bycia prorokiem, czyli kimś w rodzaju rzecznika prasowego Boga: „Uwiodłeś mnie, Panie, a ja pozwoliłem się uwieść; ujarzmiłeś mnie i przemogłeś. (...) I powiedziałem sobie: Nie będę Go już wspominał ani mówił w Jego imię! Ale wtedy zaczął trawić moje serce jakby ogień, nurtujący w moim ciele. Czyniłem wysiłki, by go stłumić, lecz nie potrafiłem".
-Komentując ten urywek, nauczyciel Abraham Heschel napisał: „Być prorokiem to coś więcej niż otrzymać powołanie. Wiąże się to z poczuciem ulegania prze­możnej sile wbrew własnej woli". Czymkolwiek by był autentyczny głos Boga, jest on czymś więcej niż życzeniowym myśleniem. Jest też czymś więcej niż decydowaniem, co uczynić chcemy, i opatrywaniem tego plakietką z imieniem Boga.
-Dwudziesty ósmy rozdział Księgi, Jeremiasza opisuje zdarze­nie, które rzuca na to światło. Ponieważ Jeremiasz przepowiadał zwycięstwo Babilończyków, stał się przez to osobą najbardziej znienawidzoną w Jerozolimie. Prorokował, że Bóg nie ocali lu­dzi jak przedtem, gdyż na to nie zasługują. Jeremiasz włożył na siebie jarzmo, jakie się zakłada wołom roboczym, mające symbolizować nadchodzące nieszczęście, którym dla mieszkańców Judei będzie życie pod rządami króla Babilonii — Nabuchodonozora. Pewnego dnia spotkał się z innym prorokiem o imieniu Chananiasz, który ściągnął jarzmo z szyi Jeremiasza i złamał je, rozgłaszając w imieniu Pana, że Babilończycy zostaną pobici, a Judea będzie ocalona. Na te słowa Jeremiasz, który miłował swoich współziomków, choć otwarcie ich ganił, rzekł: „Niech się stanie! Niech tak uczyni Pan". Osobiście życzy swoim współziomkom, by nie ponieśli szkody, i woli, aby zwyciężyli, lecz słowa Boga o wymierzeniu kary są w jego sercu, jak ogień nurtujący". Nie ma innego wyboru, jak przekazać je swoim współbraciom.
-Po tej konfrontacji z Chananiaszem Jeremiasz wraca do swe­go domu i zapewne zadaje sobie pytanie: „Skąd mogę być pewien, żem jest prawdziwym prorokiem, a ten drugi fałszywym? Czemu nie mogę mówić słów, które poklask zyskują i po których ludzie wołaliby «amen», zamiast mi złorzeczyć?". Uzyskuje odpo­wiedź, choć nigdy o niej jednoznacznie nie pisze, lecz która za­warta jest w jego komentarzach o prawdziwych i fałszywych prorokach.
-Jeśli słowa, które masz przekazać, trudno jest wypowiedzieć, jeśli nie daje ci przyjemności ich wypowiadał, lecz czujesz, że musisz wyjawić, może to świadczyć o tym, że pochodzą od Boga. Jeśli jednak twoje słowa czynią cię popularnym i z łatwością wywołują aplauz słuchaczy, czy nawet wzbudzają ich niechęć, lecz ty czerpiesz przyjemność z ich wypowiadania (łajając, strofując lub krytykując), możesz podejrzewać, że są to twoje własne słowa udające Słowo Boże.
-Gdy słyszę polityków i kaznodziejów surowo krytykujących stosunki społeczne i obecny styl życia, często przyznaję im rację, lecz nie udaje mi dostrzec w ich krytyce smutku. Jej wypowiadanie powinno ich boleć tak samo jak proroka Jemiasza, lecz im najwyraźniej zdaje się ona sprawiać przyjemność. Dlatego ogarniają mnie wątpliwość, czy faktycznie przekazują nam słowa i myśli od Boga, czy raczej są to ich własne przemyślenia.
-W jaki sposób Słowo Boga zawładnęło umysłem i sercem Jeremiasza?
-Poszukiwanie inte­gralności wiąże się nieuchronnie z integrowaniem woli Boga z naszym sumieniem, czyniąc z niej czynnik jednoczący naszą dotychczas wewnętrznie rozdartą duszę. Mistrz — Heschel — w ten sposób pisał o Jeremiaszu: „Gniew, który dawał się u niego wyczuć, zniecierpliwienie, które okazywał, stały się tak intymnymi składnikami jego duszy, że ci, którzy mieli z nim do czynienia, mogli go z łatwością pomylić z osobistym gniewem człowieka, zamiast widzieć w nim wyrażany przezeń gniew Boży". Jeremiasz uczynił zeń swój własny gniew, gdyż nauczył się patrzeć na świat z Bożego punktu widzenia.
-Fałszywi prorocy wzywający imienia Bożego, by usprawie­dliwić to, co i tak sami, nie pytając Boga o zdanie, zamierzają zrobić, religijni i moralni brzuchomówcy, którzy udają, że Bóg mówi dźwiękami, które oni sami wydają, mówią sami do siebie.
-A zatem reguła brzmi następująco:, Gdy stoisz w obliczu dylematu moralnego, zawsze wybieraj rozwiązanie będące dla ciebie trudniejszym wyzwaniem.
-Dla osoby prawdziwie uduchowionej Bóg jest rzeczywisty. Nie jest etykietką bezwstydnie nalepianą na nasze własne życzenia i opinie.
-Bóg jest wkoło nas a nie gdzieś daleko, i dzięki cudowi Boskiego porozumiewania się Słowo Boże przychodzi do nas i po stoczeniu przez nas wewnętrznej walki wola Boga staje się naszą wolą.
-Wtedy dokonuje się zjednoczenie Boskiej perspektywy z naszym myśleniem i osiągamy integralność. Odbywa się to poprzez walkę, gdyż Boże wymagania nie są przez nas mile wi­dziane. Tylko po tej walce możemy poznać, że jest to głos Boga lub nasze słowa wypowiadane w Jego imieniu, a nie nasze włas­ne. Gdy tę walkę zakończymy, dokona się pełne zjednoczenie woli Boga z naszą wolą, które da nam odczuć, że zyskaliśmy dar integralności.
-Mężczyzna lub kobieta, którzy spotkali Pana Jezusa, pojednali się z nim, osiągnęli poczucie integralności, wiedzą, co znaczy miłować Boga i kierować się Jego prawością we wszelkich swoich poczynaniach.